Krótko i na temat, ale żal nogi nie podstawić jak żabę kują: oto Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył na trójkę przedsiębiorców-influencerów srogie kary za nieprawidłowe oznaczenie materiałów reklamowych publikowanych na Instagramie.
Decyzje dotyczą Małgorzaty Rozenek-Majdan (decyzja nr RBG-2/2025, kara w wysokości 220 tys. zł), Dorotę Rabczewską (decyzja nr RBG-3/2025, kara w wysokości 191 tys. zł) oraz Filipa Chajzera (decyzja nr RBG-4/2025, kara w wysokości 80,9 tys. zł), a przyczyną jest brak prawidłowego oznaczania postów promocyjnych w serwisie społecznościowym.
Ponadto trójka influencerów musi opublikować i utrzymać na swoim koncie przez 3 miesiące oświadczenie o mniej-więcej takiej treści (dokładny tekst nieco się różni w zależności od decyzji).
Oświadczam, że wprowadzałam moich odbiorców w błąd co do komercyjnego charakteru postów i relacji publikowanych na moim profilu na Instagramie. Nie informowałam ich w jednoznaczny, czytelny i zrozumiały sposób o tym, że zamieszczane treści były płatnymi reklamami.
Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że w latach 2016–2024 stosowałam nieuczciwe praktyki rynkowe naruszające zbiorowe interesy konsumentów.
Gwoli krótkiego przypomnienia:
- praktyką rynkową w rozumieniu ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym jest każdy sposób postępowania przedsiębiorcy, w tym informacja handlowa, reklama i marketing;
- nieuczciwa praktyka rynkowa to — zakazane — działanie lub zaniechanie, które może zniekształcić zachowanie przeciętnego (tj. ogólnie rozgarniętego, logicznie myślącego, etc.) konsumenta;
- nieuczciwe praktyki rynkowe zwykle polegają na wprowadzaniu konsumentów w błąd poprzez rozpowszechnianie informacji nieprawdziwych jak też prawdziwych, acz podanych w sposób wprowadzający w błąd, etc.,etc.;
- zaś stosowanie nieuczciwych praktyk rynkowych może być także zakwalifikowane jako praktyka naruszająca zbiorowe interesy konsumentów (bajdełej dotyczy to także np. kampanii mejlingowych, w których jako nadawcę wskazuje się nazwę klienta zlecającego wysyłkę, a nie podmiot faktycznie wysyłający informację handlową);
art. 4 ust. 1-2 ustawy o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym
1.Praktyka rynkowa stosowana przez przedsiębiorców wobec konsumentów jest nieuczciwa, jeżeli jest sprzeczna z doymi obyczajami i w istotny sposób zniekształca lub może zniekształcić zachowanie rynkowe przeciętnego konsumenta przed zawarciem umowy dotyczącej produktu, w trakcie jej zawierania lub po jej zawarciu.
2. Za nieuczciwą praktykę rynkową uznaje się w szczególności praktykę rynkową wprowadzającą w błąd oraz agresywną praktykę rynkową, a także stosowanie sprzecznego z prawem kodeksu dobrych praktyk. Praktyki te nie podlegają ocenie w świetle przesłanek określonych w ust. 1.
art. 6 ust. 1 i ust. 3 upnpr
1. Praktykę rynkową uznaje się za zaniechanie wprowadzające w błąd, jeżeli pomija istotne informacje potrzebne przeciętnemu konsumentowi do podjęcia decyzji dotyczącej umowy i tym samym powoduje lub może powodować podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji dotyczącej umowy, której inaczej by nie podjął.
2. Wprowadzającym w błąd zaniechaniem może być w szczególności:
1) zatajenie lub nieprzekazanie w sposób jasny, jednoznaczny lub we właściwym czasie istotnych informacji dotyczących produktu […]
- kryptoreklama — publikowanie płatnych materiałów promocyjnych udających neutralne informacje — jest zarówno nieuczciwą praktyką rynkową, jak też czynem nieuczciwej konkurencji).
Treść opublikowanych przez UOKiK nieprawomocnych decyzji nie zawiera ich uzasadnień, jednak z notki prasowej dowiadujemy się, że znani-i-popularni wrzucali posty sponsorowane, za które marki im płaciły, ale co najwyżej oznaczali je hasztagiem #współpraca (p.p. Rabczewska i Rozenek-Majdan; tej drugiej zdarzało się też udostępniać kody promocyjne bez informacji, że otrzymuje prowizję od sprzedaży) oraz… #reklama lub #współpracareklamowa (Filip Chajzer).
I tu mam chyba najwięcej wątpliwości, bo tak jak „współpraca” rzeczywiście nie musi każdemu mówić wiele, to jednak „reklama” lub „współpraca reklamowa” raczej nie pozostawiają większych wątpliwości — aczkolwiek zarzut jest taki, że influencer „zamieszczał je na końcu opisu, co czyniło je niewidocznymi na pierwszym etapie zapoznawania się z publikacją”. Chociaż więc ukrywanie informacji o sprzedażowym charakterze posta może być kwalifikowane jako rozpowszechnianie informacji prawdziwych, acz w sposób wprowadzający w błąd — to jednak nie ma przepisów, które wyraźnie nakazują „otwieranie” takich publikacji wzmianką o jej sprzedażowym charakterze (to nie radio lub telewizja, gdzie bloki reklamowe muszą być wyraźnie oznaczone na początku i na końcu — a ja naprawdę nie widzę podstaw do tego, żeby materiał reklamowy był oznaczany jako taki już na początku lub w treści).
(Zabawne, że w toku postępowania Dorota Rabczewska miała przyjąć dość ciekawą strategię: jak podaje UOKiK po prostu twierdziła, że odbiorcy „i tak wiedzą”, że to zwykły handel; nawiasem mówiąc trzecia z ukaranych (ta prawniczka) jako przedmiot działalności w CEIDG ma wskazany tylko PKD 90.20.C („pozostała działalność związana z wystawianiem przedstawień artystycznych”) — ciekawe czy skarbówka nie robi problemów z rozpoznaniem kosztów niepowiązanych z PKD.)
Dla jasności: decyzje nakładające kary na przedsiębiorców są nieprawomocne, więc p. Dorota Rabczewska, Małgorzata Rozenek-Majdan i Filip Chajzer mogą je podważać. Dla pamięci: postępowanie przed UOKiK jest jednoinstancyjne (nie ma organu odwoławczego wyższego rzędu), a choć urząd działa w formie decyzji administracyjnej, to odwołanie składa się do sądu powszechnego — Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.