Krótko i na temat, bo im więcej mówi się o deregulacji, tym dłuższe mamy tytuły projektowanych ustaw: oto do Izby Poselskiej wpłynął rządowy projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego, a w nim m.in. powrót do pomysłu, by umowa leasingu była zawierana w formie dokumentowej pod rygorem nieważności.

A mianowicie, w pewnym skrócie:
- aktualnie umowa leasingu dla swej ważności wymaga zachowania formy pisemnej — i to pod rygorem nieważności: niezależnie od wartości przedmiotu leasingu, czasu jego trwania, etc., trzeba się spotkać i własnoręcznie podpisać na papierku lub złożyć kwalifikowany podpis elektroniczny;
- absurd nad absurdy, który miał być zlikwidowany (zderegulowany?) dawno temu (czego nie brakowało? projektów! por. „Będzie umowa leasingu w formie dokumentowej (ale pod jakim rygorem)?”) — więc mamy kolejny projekt: umowa leasingu będzie musiała być zawarta co najmniej w formie dokumentowej — acz nadal pod rygorem nieważności;
art. 709(2) kc (treść aktualna)
Umowa leasingu powinna być zawarta na piśmie pod rygorem nieważności.
art. 709(2) kc (w/g projektu ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych z 2023 r.)
Umowa leasingu wymaga zachowania formy dokumentowej.
art. 709(2) kc (w/g projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ulepszenia środowiska prawnego i instytucjonalnego dla przedsiębiorców z 2023 r.)
Umowa leasingu wymaga zachowania formy dokumentowej pod rygorem nieważności.
art. 709(2) kc (w/g projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego oraz doskonalenia zasad opracowywania prawa gospodarczego)
Umowa leasingu wymaga zachowania formy dokumentowej pod rygorem nieważności.
- ciekawostka: we wcześniejszej fazie projekt tej samej ustawy przewidywał wymóg zachowania formy dokumentowej pod rygorem dowodowym;
- (dlaczego „co najmniej”? jakiś czas temu prowadziłem dość kuriozalną rozmowę, w której przekonywano mnie, że wymóg zachowania określonej formy czynności prawnej oznacza, że forma „nadmiarowa” będzie także skutkowała jej nieważnością — ja jednak się upieram, że to zawsze jest „nie mniej niż”, czyli: formę dokumentową można zastąpić formą pisemną, podpisem notarialnie poświadczonym lub aktem notarialnym, etc.,etc.);
- dla przypomnienia: forma dokumentowa czynności prawnej wymaga złożenia oświadczenia woli w postaci dokumentu, tj. na nośniku informacji, który umożliwia zapoznanie się z niesioną treścią, w sposób umożliwiający ustalenie osoby składającej owo oświadczenie; w praktyce przyjmuje się, że to może być także listel i esemes (jeśli na końcu będzie napisane „Jan Kowalski”, to oświadczenie złożył właśnie Jan Kowalski), ja rzecz jasna cały czas zachęcam do stosowania podpisu osobistego, lub podpisu zaufanego, który jest pod tym względem równie dobry;
- dla jasności: skoro ustawa zachowuje rygor nieważności w przypadku niedochowania obligatoryjnej formy czynności prawnej, to brak takiego dokumentu będzie oznaczał, że leasingu nie ma — no ale umówmy się, że niżej od formy dokumentowej jest tylko forma ustna…
- jeszcze lepsze: projekt przewiduje, iż nowelizacja prawa cywilnego miałaby wejść w życie już 1 maja 2025 r. — i to by była dobra zmiana.
Z życia wzięte: nie tak dawno podpisywałem umowę leasingową, przy czym wyjaśniłem leasingodawcy, że dysponuję kwalifikowanym podpisem elektronicznym, więc jeśli jego procedura przewiduje, to nie ma sprawy. Uzyskałem odpowiedź, że oczywiście jest taka procedura i firma nie zawaha się jej użyć… po czym się okazało, że owszem, ale w procedurze jest przewidziana pewna komercyjna platforma, w której wyrabiany jest jednorazowy podpis kwalifikowany, więc i tak musiałem pofatygować się do kantorka, okazać dowód osobisty, podpisać zlecenie, na którego podstawie wygenerowano mi co trzeba… a później, już w zaciszu mego gabinetu mogłem podpisać co trzeba.
Jeśli tak miałoby to wyglądać, to po raz kolejny może się okazać, że wiele ambarasu o nic.