W kontekście krajowych peregrynacji naszych parlamentarzystów — silną potrzebę spotykania się z elektoratem czują wszyscy wybrańcy, niezależnie od barw klubowych — warto zwrócić uwagę na ciekawą informację sprzed kilku dni. Otóż brytyjska Izba Lordów nie zgodziła się na cięcia budżetu na wyżywienie (jak to ładnie brzmi), ponieważ… oznaczałoby to gorszego szampana w Izbie.
„Daily Mirror” podaje (tak, wiem, to tabloid), że w ostatnich czterech latach izba wyższa parlamentu Zjednoczonego Królestwa wydała na szampana 260 tys. funtów szterlingów, co pozwoliło na zakup 17 tys. butelek tego trunku. W ramach planowanych oszczędności miało dojść do połączenia usług cateringowych świadczonych dla Izby Gmin i Izby Lordów, jednak ze względu na brak zgody parów zmian nie będzie. Mało tego: okazuje się, że brytyjski podatnik wydaje 60 tys. funtów tygodniowo na trzydaniowe obiady, którymi posilają się baronowie i baronessy.
Banał zza Kanału, ale jakoś mi się cieplej zrobiło: dobrze wiedzieć, że nie tylko w Polsce mamy problemy ze społeczeństwem, które pije szampana dumnymi ustami swoich przedstawicieli. U nas panowie posłowie rozbijają się samochodami po Polsce (te setki kilometrów w każdy weekend naprawdę robią wrażenie), a w Izbie Lordów piją szampana, którego nie powstydziłby się sam 007.
Ciekawym też opinii Nigela Farage, który przecież niedawno nie dotarł na spotkanie z wyborcami przez korki spowodowane przez imigrantów. Polacy raczej nie mieli możliwości mieszać w lordowskim szampanie, ale kto wie — być może zaraz się okaże, że jest to negatywny wpływ płynący z innych państw EU?
PS Oczywiście nadal zachęcam P.T. Czytelników do subskrybowania Lege Artis via RSS, dzięki czemu zawsze będziecie na bieżąco: poprzez kanał w serwisie FeedBurner albo korzystając z tego linka (oczywiście do tego zawsze potrzebny jest czytnik RSS, osobiście polecam Feedly.com).