O ciekawym orzeczeniu Naczelnego Sądu Administracyjnego pisze blog.e-Prawnik.pl: oto w uchwale z 22 czerwca 2015 r. (II FPS 1/15) stwierdzono, że sportowiec może być przedsiębiorcą, jeśli uzyskuje przychody z uprawianej dyscypliny — w konsekwencji czego przychody te mogą być opodatkowane jak każdej innej osoby prowadzącej działalność gospodarczą.
No dobrze, sama w sobie uchwała ma postać nieco inną — zapomnijcie o klarownych tezach wygłaszanych przez Sąd Najwyższy — albowiem NSA udało się wykreować zdanie następujące:
Przychody sportowców mogą być zaliczone do źródła przychodów z pozarolniczej działalności gospodarczej (art. 10 ust. 1 pkt 3 ustawy z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych (Dz.U. z 2000 r., Nr 14, poz. 176 ze zm.), jeżeli działalność sportowca spełnia kryteria określone w art. 5a pkt 6 tej ustawy i nie spełnia kryteriów z art. 5b ust.1 tej ustawy.
W bardzo dużym skrócie (w serwisie orzeczenia.nsa.gov.pl brak jeszcze uzasadnienia uchwały, przeto posiłkuję się dobrą robotą Michała Bogacza z kancelarii adw. Olesińskiego) problem wziął się z tego, że w dotychczasowej praktyce przychody sportowców były kwalifikowane jako uzyskiwane z działalności wykonywanej osobiście. Aż tu jak się okazuje ktoś nie uwierzył, postanowił sprawdzić — dostał negatywną decyzję Izby Skarbowej, oddalenie skargi w WSA (I SA/Bd 589/12), ale już w postępowaniu kasacyjnym udało się przekonać skład do tego, by przedstawić składowi siedmiu sędziów NSA to zagadnienie prawne budzące poważne wątpliwości do rozstrzygnięcia (II FSK 3173/12).
Swoją drogą na myśl przychodzi mi zacne zdanie Stefana Kisielewskiego — że socjalizm to ustrój, w którym ludzie bohatersko przeciwstawiają się przeciwnościom nieznanym innym ustrojom… Przecież nie byłoby problemu, gdyby te wszystkie podatki nie były takie nienormalne.