Jeśli czytasz, P.T. Czytelniku te słowa w niedzielę rano, to oznacza, że test się udał: zdecydowałem się na przeterminowane piwo Komes — i żyję.
W ten sposób do dwudziestoletniego scyzoryka Victorinox i 13-letniego portfela Alpinus doszlusował test piwa Komes Podwójny Ciemny — wypitego 3 miesiące po terminie ważności.

Najsamprzód trochę teorii (i chyba marketingu): Browar Fortuna o tym piwie pisze tak:
KOMES PODWÓJNY to ciemne mocne piwo fermentowane drożdżami tzw. górnej fermentacji w otwartych kadziach, duża ilość fermentującego ekstraktu oraz zastosowanie ciemnych słodów dają w efekcie piwo o znacznej mocy, które cieszy podniebienie pełnym wyrazistym, zbożowo-owocowym smakiem, dopełnionym delikatną goryczką. Kluczowym elementem powolnego dojrzewania smaku Komesa Podwójnego jest zastosowanie tradycyjnej, pracochłonnej metody powtórnej fermentacji w butelce. To dzięki niej z upływem czasu piwo to staje się mocniejsze i bardziej wytrawne.
Według etykiety piwo dojrzewające w butelce ma mieć różny smak w zależności od tego, w którym momencie je wypijemy — od „świeże i owocowe” (w okolicach 2-4 miesiąca) aż do „wytrawne i złożone” (na to trzeba poczekać 16-18 miesięcy).

Dla mnie ta informacja, przyznam, jest nieco niejasna (od jakiej daty liczyć ów kalendarz? czy producent zachęca do picia przeterminowanego piwa?), toteż jakiś czas temu zdecydowałem się na zainwestowanie w trzy butelki różnych piw Komes i odstawienie do barku. Aż przyszedł czas na pierwsze z nich…
Do testu użyłem dwóch butelek piwa Komes: z barku wyjąłem egzemplarz, którego data przydatności do spożycia minęła 19 lutego 2016 r., zaś dla porównania zakupiłem butelkę, na której widnieje data 1 sierpnia 2017 r.
Na pierwszy rzut poszła, z pewną dozą niepewności (piwa tego rodzaju nie są tym o czym miłośnik lekkich pilznerów i super-gorzkich IPA marzy najbardziej), świeżynka. Nastąpiło miłe rozczarowanie — świeży Komes Podwójny Ciemny tylko troszkę przypomina piwo zmieszane z mocno przesłodzoną bawarką. Daleko mu od tego orzeźwiającego i i odświeżającego smaku jaki oferuje pierwszy z brzegu Radegast (lub, wierzę, Hoplaaga — którą mam już odłożoną, ale której jeszcze nie próbowałem) — ale posępnego horror nie było.
Dzień później przyszedł czas na test przeterminowanego Komesa i — zaskoczenie. Posmak herbaty zaprawionej mlekiem (niech mi wybaczą miłośnicy piw słodowych, ale takie mam skojarzenia) zniknął, zamiast tego… pierwsze skojarzenie: coś jakby kola z łyski zaprawiona cytryną („coś jakby”, ponieważ takich wynalazków też raczej unikam). Wyraźnie kwaskowe, średnio buzujące, piana znikoma, zapach średni — nie dla każdego, ale pijalne.
Słowem: można wypić przeterminowane piwo Komes i przeżyć, a na ile efekt ten jest powtarzalny postaram się przekonać jeszcze dwukrotnie (w barku stoją Komes Potrójny Złoty, best before 18 marca 2016 r. oraz Komes Poczwórny Bursztynowy, o dacie przydatności do spożycia 16 kwietnia br.).
Czyli przed nami jeszcze długie miesiące niepewności.