Jeśli chciałbym skłamać acz mieć chwytliwy tytuł, napisałbym, że film „Jestem mordercą” to obowiązkowa pozycja dla każdego młodego prawnika, policjanta, etc. — żeby zobaczyć do czego prowadzą ślepa i bezmyślna pogoń za wynikiem i chęcią odniesienia sukcesu — wraz z pewną dozą oportunizmu.
Nie lubię kłamać, ale lubię chwytliwe tytuły, zatem niechaj będzie powiedziane, że najnowszy film Macieja Pieprzycy powinien być obowiązkową lekturą dla każdego człowieka, który chciałby sobie w przyswajalny sposób odświeżyć na czym polega przyzwoitość i dlaczego odruchy stadne są paskudne.

Nie paląc przyjemności tym, którzy wybiorą się na „Jestem mordercą” do kina: film jest opowieścią o poszukiwaniach „wampira z Zagłębia”, który w l. 60-tych zamordował kilkanaście kobiet (jedną z nich była bratanica Edwarda Gierka; w filmie detale, w tym kalendarz, są nieco poprzesuwane). W ramach intensywnie prowadzonej akcji policji milicji udało się wytypować (za pomocą komputera Odra; widziałem te machiny w pracy na własne oczy, podzielam zachwyt) przeszło 200 potencjalnych sprawców — aż zawężono krąg zainteresowań do Zdzisława Marchwickiego (polecam zwłaszcza sekcję „wydźwięk po latach” hasła w Wikipedii).
I tu film jest oczywiście bardziej jednoznaczny: dzięki zmanipulowanym dowodom, naciskom na świadków i zastraszonemu sędziemu doszło do skazania Marchwickiego na karę śmierci, nb. wykonaną w dość nieprawdopodobnych warunkach (z Wikipedii dowiadujemy się, że wyroków w sprawie było więcej, aczkolwiek okoliczności nie takie nieprawdopodobne…).
Wracając do filmu: „Jestem mordercą” dość mocno przypominał mi inny świetny thriller „Zodiak” — przy czym proszę nie traktować tego jako przyganę (a w warstwie muzycznej… „Whiplash”. Mój aplauz jest o tyle uzasadniony, że przecież mamy do czynienia z filmem polskim, któremu z założenia nie ufam — a tymczasem zaryzykowałem i nie żałuję (i polecam; ba, nawet warstwa dźwiękowa jest zrobiona super jak na polskie kino).
PS Zdaję sobie sprawę, że mamy wtorek a ja piszę „na weekend”, ale cóż poradzę, że na „Jestem mordercą” poszliśmy w poniedziałek? Zresztą w tej rubryce liczy się tematyka, nie data publikacji.