Kuriozalna sprawa: ledwie co skrytykowano pomysł wprowadzenia opłaty za wjazd samochodem spalinowym do „stref czystego transportu” — a już parlament udowodnił, że vox populi vox dei…
Oto w toku dalszych prac nad projektem ustawy o elektromobilności skreślono przepisy o opłacie, przez co… do owych „centrów miast” będą mogły wjeżdżać wyłącznie pojazdy określone w ustawie lub gminnej uchwale.
Zaś samochody spalinowe w „strefach czystego transportu” w ogóle nie będą miały prawa się pojawiać!
Dla porównania (por. druk nr 2147)
- pierwotny projekt ustawy pozwalał się na wjazd do „strefy czystego transportu” pojazdom samochodowym innym niż elektrycznym, napędzanym wodorem i CNG, a także m.in. samochodom osobowym należącym do mieszkańców stref — jednak pod warunkiem uiszczenia owej max. 30-złotowej opłaty (art. 39 ust. 5-8);
- podczas gdy w sprawozdaniu komisji (tu projekt ma już druk nr 2176) art. 39 urywa się na ustępie piątym — czyli jest o zapobieganiu negatywnemu oddziaływaniu na ludzi i środowisko, jest o autach elektrycznych, wodorowych i na CNG, jest o samochodach policyjnych, wojskowych, KAS, CBA, autobusach szkolnych i zeroemisyjnych, etc. — nadal jest o tym, że gmina może, ale nie musi — nadal jest 500-złotowa grzywna za naruszenie zakazu (art. 96c kw)…
…ale nie ma nic o tym, że do strefy czystego transportu będzie można wjeżdżać samochodem spalinowym — za opłatą, bez opłaty — słowem: to nie jest tak (jak właśnie trąbią w radiu), że brak opłaty równa się brak zakazu — brak opłaty równa się utrzymanie zakazu wjazdu samochodem spalinowym do centrum miasta (o ile oczywiście gmina uchwali takie regulacje, art. 40).
Trawestując klasyka: nie będzie opłat za wjazd samochodem spalinowym do centrum miasta — bo nic nie będzie.