Zgodnie z niepisaną tradycją jedną z kwietniowych winnych recenzji poświęcam czemuś lżejszemu — bo przecież chyba nie tylko mi wiosna kojarzy się z trunkami łagodniejszymi w odbiorze. Dziś padło zatem na kolejne białe półwytrawne wino morawskie — Templářské sklepy Čejkovice Tramín 2015. A pretekstem niechaj będzie paradoksalna sytuacja — słowo květen po czesku oznacza „maj”.

Jak się okazuje pochodzący z Południowego Tyrolu Tramín należy do dość starodawnych odmian winorośli, znanych już w średniowieczu. Znana w prawie całej Europie, występuje pod różnymi nazwami (np. Savagnin blanc, zaś na ziemiach czeskich tradycyjnie jako Prynč Bílý), nie jest jednak szczególnie popularna.
W smaku… jak to z winem białym półwytrawnym — bardzo łagodne, wyraźnie słodkawe (jak na mój gust nieco zanadto), o bardzo ładnej złotej barwie. Śmiało może służyć za lekkie wino rekreacyjne — producent zachęca, by próbować go z sernikiem lub strudlem jabłkowym (ale też ze stekiem z kurczaka zapiekanym z serem wędzonym, co kto lubi).
Butelkę tego Tramína kupiłem w spożywczaku za ok. 170 koron, czyli nie tak tanio jak inne wina od Templariuszy, ale i tak nie jest źle.
Wracając do czeskiego słowa květen: żeby nie było łatwo w dawnym czeskim języku miesiąc ten nazywał się máj — i nawet teraz Święto Pracy wypada u nich… 1 mája (jak wyjaśnia czeska Wikipedia „svátek práce nebo 1. máj je mezinárodní dělnický svátek, který se od roku 1890 slaví 1. května”).
Słowem: jadąc do Czeskiej Republiki na naszą majówkę załapiecie się na kilka dodatkowych kwietniowych dni — a o innych polsko-czeskich przypadłościach można poczytać m.in. tutaj.