A skoro już za kilka miesięcy wybory samorządowe, w których czarnym koniem walce o stolec burmistrza Wrocławia ma być Jacek Sutryk — nie tylko ważny urzędnik pracujący w magistracie, ale też popierany przez obecnego włodarza mojego miasta, co jest wystarczającym powodem do więcej niż wstrzemięźliwości — czas na kilka akapitów o tym, co dotyka nas rzadko, ale jak już dotyka, to niewyobrażalnym absurdem.
Czyli: co się dzieje w urzędzie, w którym mieszkańcy Wrocławia muszą zarejestrować samochód — i dlaczego potrzeba do tego czegoś więcej niż zwykłej cierpliwości?
Zacznijmy od początku: nową świecką tradycją są pojawiające się — tuż przed wyborami, ale przed ich ogłoszeniem — billboardy prezentujące buzię osób, o których mówi się, że mogą być kandydatami w czasie tych wyborów. Nie są to materiały związane z kampanią, bo tej — skoro wybory nie zostały jeszcze ogłoszone — prowadzić nie wolno; ot taki zbieg okoliczności.
Na ulicach Wrocławia zagościły m.in. plakaty prezentujące (budzącą zaufanie, nie da się ukryć) twarz Jacka Sutryka, Dyrektora Departamentu Spraw Społecznych; kandydata na kandydata popierają .Nowoczesna (nadal z kropką, ale już bez Petru) i SLD — oraz co jest dość dziwne w kontekście nieco absurdalnego hasła „Wierzę w zmianę na lepsze”, Rafał Dutkiewicz (ten od budowy metra we Wrocławiu, stadionu za dużą bańkę, na którym banda podwórkowych kopaczy ma okazję pograć w szmaciankę, etc.).
I teraz przewijamy opowieść do tego, co mnie boli — i co mnie skłoniło do napisania tego felietonu.
Otóż tak nas właśnie naszło, że nabyliśmy niedawno kolejne auto, no i właśnie dziś podskoczyłem zarejestrować maszynę w Wydziale Komunikacji (przy pl. Nowy Targ). Przyszedłem tam ok. 9:20, ku mojemu olbrzymiemu zdziwieniu zastałem (jeszcze niewielką) kolejkę do automatu wydającego numerki — ten zaś wypluwał z siebie idiotyczne karteluszki o mocno surrealistycznej treści.
PRZEPRASZAMY
PRZEWIDYWANA GODZINA OBSŁUGI WYKRACZA POZA CZAS PRZYJĘĆ KLIENTÓW W URZĘDZIE,
ZAPRASZAMY W INNYM TERMINIE
2018.07.20 godz. 9:22
Cóż się bowiem okazuje? Ano właśnie, aby zarejestrować samochód we Wrocławiu nie wystarczy przyjść do urzędu, wypełnić stosownego wniosku, wnieść opłatę, etc. — trzeba jeszcze odstać swoje w kolejce do automatu kolejkowego, który akurat jest w mocno dowcipnym nastroju i zamiast wydawać numerki — już o godzinie 9:22 zaprasza na inny termin.
Dlaczego tak? Ano może dlatego, że na pl. Nowy Targ łącznie okienek jest kilkanaście (można podejrzeć na tej stronie), z czego sprawy meldunkowe można załatwić w co trzecim — a na bieżąco pracuje może co trzeci urzędnik zajmujący się ewidencją ludności — okienek do rejestracji pojazdów jest mniej, a klientów znacznie więcej. W konsekwencji przychodząc np. po dowód osobisty można mieć gwarancję załatwienia sprawy od ręki — ale już klient chcący zarejestrować samochód…
W wesołej kolejce do automatu stałem dziś okrągłą godzinę, o 10:28 odebrałem identyczny świstek (stąd na obrazku zdjęcia dwóch papierków) — po czym stwierdziłem, że nie będę stał jak ten baran i wyszedłem.
(Dla jasności: owszem, magistrat Wrocławia przewiduje możliwość rezerwacji kolejki przez internet, z tym, że jeśli chodzi o rezerwację wizyty w celu rejestracji samochodu jest to właściwie niemożliwe. Ot, kompjuter.)
Warto i o tym pamiętać w kontekście wyborów.