Chociaż deszcz nie pada, a wyjść z domu niełatwo, wówczas ludzie się nudzą… a skoro niedawno mnie obsobaczono w pewnym popularnym portalu, że językoznawcze pytanie (czy można spędzić czas z jakimś sprzętem?) to „hejtowanie”, to dziś czas na kilka akapitów o tym jak miło mi się spędziło kilka lat używając taki maleńki gadżecik takiego maleńkiego gadżeciku jak Nite Ize Ahhh… — czyli sympatyczne dwa w jednym: karabińczyk do kluczy z otwieraczem do butelek.
Zaczynając od początku: Nite Ize to amerykański producent szpeju drobnego — takich klasycznych pierdołowatych przydaśków, bez których żyć się da, ale kosztują na tyle niewiele, że jakby nie żal wydania na nie paru złotych. Powstała 30 lat temu, obecnie w gamie dostępne są m.in. poręczne mikro-toole (takie, co to naprawdę w każdym momencie można znaleźć w swej kieszeni), akcesoria do zabezpieczenia kluczy, lampki i latareczki, poręczne kaburki na drobnostki, no i uchwyty czy karabińczyki w różnych rozmiarach, ułatwiające mocowanie różnych rzeczy w różnych miejscach. Wszystko bardzo proste, ale fikuśne — z tych, co to człowiek patrzy i patrzy, i nie może uwierzyć, że sam na to nie wpadł (bo to takie proste).
Akurat w kategoriach funkcjonalności Ahhh… być może ścigać się z innymi produktami Nite Ize nie powinien — to po prostu s-kształtny (można go też przyrównać do jakiejś klepsydry) kawałek metalu z dwoma sprytnie sprężynującymi drucikami, które przy zastosowaniu maksimum magii acz minimum filozofii (troszkę jak kopertka, w której przychodzi karta Revolut) elegancko się blokują w odpowiednich miejscach. Po zawieszeniu np. na szlufce portek możemy przy pomocy tego breloczka zapewnić kluczom czy innej drobnej rzeczy podstawowy zakres bezpieczeństwa przed zgubienie — a w gorący dzień użyć sprzętu do otwarcia upragnionego napoju, którym ugasimy pragnienie ;-)
A skoro gadżet jest dla facetów, to przyda się garść informacji technicznych tego breloczka-otwieracza:
- wykonany z stali w kolorze ciemnoszarym (jest też wersja srebrzysta, która na pewno się tak nie wyciera);
- jego rozmiary to ok. 81 x 44 x 3 mm (7 mm szerokości ma druciane zapięcie);
- jeśli położymy Nite Ize Ahhh… na wadze, wyświetlacz wskaże masę 34 g.
Słowem: lekki, mały i przyjemny, a przy tym naprawdę robi robotę — mnie szczególnie podoba się jego nieintensywność wizualna (jak w tym starym porzekadle: żeby odkapslować jedną butelkę nie musisz nosić całego Leathermana), ale także fakt, że każde z dwóch ogniwek pracuje niezależnie od siebie, dzięki czemu odpinając klucze „na czuja” nie ryzykujemy aż tak bardzo zgubieniem samego karabińczyka (w przeciwieństwie do rozwiązań składających się z pojedynczego oczka).
Podoba mi się też, że dobrze otwiera każdą butelkę — czego jeszcze chcieć?
Zdecydowanie polecam :-)