Doświadczenie zdobyte przez lata włóczenia się tu i tam podpowiada, że Góry Izerskie najlepiej zwiedzać zimą, kiedy choćby cienka warstwa śniegu przykrywa wszechobecne asfalty. Doskonale o tym pamiętając kilka dni temu wybraliśmy się na kilka lajtowych spacerów przez czeskie Jizerské hory.
Pierwszy dzień miał być krótki i naprawdę spokojny, tymczasem położony w północno-wschodniej części pasma Oldřichovski Špičák, chociaż relatywnie niewysoki, zaskoczył nas (a dokładnie Kuatencję) realnymi trudnościami w postaci stromych (i wrednych) schodów (jedne z nich musieliśmy obchodzić bokiem — momentami było naprawdę ciepło).
Cierpiącym na brak formacji skalnych po polskiej stronie Gór Izerskich zdecydowanie polecamy przechadzkę na Oldřichovski Špičák: Oldřichovské sedlo — Skalní hrad — Hřebenový buk — Skalní brána — Pod Špičákem — Oldřichovski Špičák (724 m n.p.m.) — Hřebenový buk — Oldřichovské sedlo.




Dzień numer dwa to nasz zimowy klasyk: podjazd autem na parking na Smědavie (postanowiliśmy oszczędzić stromych podejść także ze względu na łapki psinki), skąd — wreszcie śnieg! (chociaż momentami padał zmieszany z deszczem) — zgodnie z zasadą gdzie oczy poniosą i co serce podpowie, udaliśmy się w serce tych gór.
Wyszła z tego całkiem fajna przechadzka wokół Smědavskej hory: Smědava — Na Čihadle — Nad Černým potokem — Pavlovą cestą wokół Smědavskej hory — Paulova paseka — Smědava





Trzeci dzień to planowa przerwa. U nas pojęcie to generalnie oznacza połażenie po szlakach, które na mapie wyróżniają się mniejszą ilością poziomic — na przykład spacerek w kierunku zapory Bedřichov. Generalnie nudy, zwłaszcza, że przejście zaporą jest zamknięte ze względu na remont; ciekawy jest natomiast szlak prowadzący wzdłuż wschodniego brzegu zbiornika (cały czas po drewnianym pomoście), ładnie też wygląda Nová Louka z Šámalovą chatą. Dla chętnych lecz niezrażonych — przechadzka do Vodní nádrž Bedřichov: Bedřichovské sedlo — Vodní nádrž Bedřichov — Nová Louka — Bedřichov — Bedřichovské sedlo.


Dzień ostatni to nasz kolejny klasyk, czyli znów ze Smědavy, ale tym razem „w lewo”. W nieśmiałych planach mieliśmy Smreka (zbastowaliśmy, bo ostatnie 200 metrów prowadziło po kamulcach, szkoda psich kolanek…), więc — cały czas długimi prostymi po przykrytym śniegiem asfalcie — poszliśmy na jeden z najładniejszych szlaków w tej części Gór Izerskich, czyli na Černá jezírka.
Dla ambitnych, którzy potrafią poskromić swe ambicje — niedokończona przechadzka pod Smreka: Smědava — Černá Smědá — Předěl — Na Písčinách — Nebeský žebřík (dolni rozcestnik) — Předěl — Zelený kámen — Černá jezírka — skręt na nieszlakowaną ścieżkę przez Český vrch (918 m n.p.m.) — powrót Jizerską silnicą — Smědava.






Dla przypomnienia: poprzednie eskapady w czeskich Górach Izerskich pojawiały się już na tutejszych łamach (por. „Swoje chwalicie, cudzego nie znacie”, „Jizerské hory w grudniu” czy „Spacer do ruin zapory na Białej Desnie”).