Krótko i na temat: w wydanym dziś orzeczeniu Sąd EU stwierdził, że nie jest dopuszczalne zarejestrowanie znaku towarowego odnoszącego się do liścia konopi indyjskiej — bo symbol marihuany w reklamie narusza porządek publiczny. Stąd też odmówiono zgody na znak towarowy „Cannabis Store Amsterdam” (wyrok Sądu EU z 12 grudnia 2019 r. w/s Santa Conte vs. EUIPO, T-683/18).
Pokrótce rzecz ujmując spór dotyczył odwołania od decyzji, w której EUIPO odmówił rejestracji zgłoszonego przez włoskiego przedsiębiorcę znaku towarowego „CANNABIS STORE AMSTERDAM” (m.in. dla takich towarów jak wypieki, wyroby cukiernicze, czekolada i desery, piwo, napoje bezalkoholowe, usługi zaopatrzenia w żywność i napoje) — bo zdaniem urzędu wniosek o rejestrację oznaczenia odwołującego się do marihuany jest sprzeczne z porządkiem publicznym.
Rozpatrując odwołanie Sąd EU zauważył, że zgłoszony znak towarowy sprowadza się do stylizowanych liści konopi indyjskich, zaś wyraz „Amsterdam” odnosi się do miasta, które słynie z tolerancji jeśli chodzi o sprzedaż lekkich narkotyków. Natomiast użycie słowa „store” może sugerować, iż przedsiębiorca prowadzi sklep, w którym zasadniczo można oczekiwać tego rodzaju towarów. Nie ma zatem znaczenia, że THC jest „tylko jednym ze 113 kannabinoidów obecnych w kwiatostanach żeńskich kwiatów rośliny Cannabis sativa” — ale nie w liściach, które są prezentowane na znaku towarowym — ani też fakt, że zakazane są środki o zawartości THC przekraczającej 0,2%. Liczy się bowiem fakt, że liście cannabis przyciągają uwagę niewyrobionych konsumentów, którzy wiedzą, że marihuana jest substancją odurzającą zakazaną w wielu państwach Unii, co wystarczy do uznania, że taki znak towarowy byłby sprzeczny z porządkiem publicznym.
Całkowicie na marginesie: od razu przypomina mi się szyta przez Patagonię odzież z włókien konopnych (hemp) — której uprawy są w U.S.A. zakazane od pięciu dekad, więc Patagonia importuje hemp spoza Stanów. Aha, przypomina mi się także, zawsze jak wyjeżdżamy poza granice naszego dusznego państwa, że posiadanie narkotyków jest mocno zliberalizowane w Republice Czeskiej (nie żebym korzystał, ale bez dwóch zdań jest tam… ogólnie inaczej, choć dość podobnie jak u nas).