Czy jazda po rondzie jest trudna jak zrozumienie zasad fizyki kwantowej? Czy do rozkminienia przepisów umożliwiających bezpieczne przejechanie skrzyżowania o ruchu okrężnym potrzeba znajomości prawa Newtona, trzech sędziów Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i iluś tam urzędników po drodze? Czy jednak sprawa jest prosta jak konstrukcja cepa (choć skrzyżowanie geometryczne proste nie jest), a więc objeżdżanie ronda na lewym kierunkowskazie to błąd — zatem brak lewego migacza nie może być traktowany jako naruszenie przepisów?
wyrok WSA w Krakowie z 10 września 2024 r. (III SA/Kr 764/24)
Rondo należy traktować jako „zwykłe” skrzyżowanie i włączenie sygnalizacji powinno mieć miejsce w czasie zjeżdżania ze skrzyżowania. Wtedy występuje zmiana kierunku ruchu.
Sprawa dotyczyła odwołania od negatywnego wyniku egzaminu — oblanego po tym, jak egzaminator stwierdził, że objeżdżanie ronda na lewym kierunkowskazie jest konieczne jeśli kierowca chce skręcić w lewo.
opis stanu faktycznego:
- sprawa zaczęła się od egzaminu na prawo jazdy kategorii A, podczas którego egzaminator wydał polecenie skrętu w lewo na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym (ze znakiem drogowym A-7 i C-12);
- wykonując manewr kursant włączył lewy kierunkowskaz wjeżdżając na skrzyżowanie, wyłączył go objeżdżając rondo, aby włączyć prawy migacz przy wyjeżdżaniu w prawo…
- …jednak zdaniem egzaminatora objeżdżanie ronda powinno nastąpić na włączonym lewym kierunkowskazie, zatem egzamin skończył się wynikiem negatywnym (por. „Czy należy włączać kierunkowskaz przy wjeżdżaniu na rondo?”);
art. 22 ust. 5 prawa o ruchu drogowym
Kierujący pojazdem jest obowiązany zawczasu i wyraźnie sygnalizować kierunkowskazem zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu oraz zaprzestać sygnalizowania niezwłocznie po wykonaniu manewru.
- skuteczne okazało się wniesione przez egzaminowanego odwołanie: marszałek województwa stwierdził (a SKO podtrzymało to stanowisko), że przejeżdżając przez skrzyżowanie o ruchu okrężnym — takim, gdzie ruch jest możliwy tylko w jednym kierunku — nie ma potrzeby sygnalizowania tego, co się zasygnalizowało na początku, zatem lewy migacz był zupełnie zbyteczny;
- co oznacza, że błędu nie było, zatem wynik egzaminu został unieważniony;
skarga do WSA:
- we wniesionej do WSA skardze egzaminator podkreślił, że manewr skrętu na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym kończy się w momencie opuszczania ronda, a skoro tak, to kierujący ma obowiązek stale sygnalizować swój zamiar — aż do momentu, kiedy wrzuci kierunkowskaz prawy;
- (sygnalizować zamiar skrętu w lewo, migaczem lewym, choć pojedzie w prawo — niech będzie mi dodać, dla uwypuklenia paradności tego poglądu);
orzeczenie WSA:
- oddalając skargę egzaminatora WSA przypomniał obowiązkiem kierującego jest prawidłowo (zawczasu i wyraźnie) sygnalizować zamiar każdego skrętu, a także wyłączyć kierunkowskaz niezwłocznie po zakończeniu manewru (art. 22 ust. 5 pord);
- zasada ta dotyczy także skrzyżowania o ruchu okrężnym, na którym kierujący siłą rzeczy nie może zmienić kierunku jazdy, a więc nie musi niczego sygnalizować ani przy wjeździe, ani podczas okrążania wyspy;
- migacz na rondzie włączyć należy dopiero przy zjeździe — prawy, bo dopiero wówczas następuje zmiana kierunku ruchu (por. „Kierunkowskazu przy wjeździe na skrzyżowanie o ruchu okrężnym nie włączamy”);
- kierunkowskaz podczas jazdy wokół ronda należy włączyć tylko i wyłącznie przy zmianie pasa (na jezdni o więcej niż jednym pasie) lub przy ominięciu przeszkody;
- ba, sąd całkiem przytomnie zauważył, że na feralnym rondzie nie było znaków poziomych — strzałek kierunkowych, które mogłyby modyfikować obowiązki kierującego w zakresie sygnalizacji zamiaru skrętu;
- a więc jedynym znakiem określającym reguły ruchu był znak C-12 — zaś ruch okrężny polega właśnie na tym, że jedzie się w jednym kierunku (po łuku), aż do momentu zjazdu ze skrzyżowania.
Zamiast komentarza: taki styl jazdy — runda wokół ronda na lewym migaczu — osobiście zwykłem nazywać jazdą po rumuńsku. Dodam, że Rumunii rowery w terenie niezabudowanym pedałują lewą stroną jezdni (zaś w Danii motorowery jeżdżą po drogach dla rowerów) — ale przecież co wolno w Wołoszczyźnie, to nie w polszczyźnie.