Dziewięć miesięcy po uchwale Izby Poselskiej, w której powiedziano, że „Mariusz Muszyński, Justyn Piskorski i Jarosław Wyrembak nie są sędziami Trybunału Konstytucyjnego” — i z czego nic więcej się nie urodziło — przypomnieć o sobie raczył miłościwie panujący rząd Donalda Tuska. Stwierdziwszy, że przeciwdziałanie negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w wymiarze sprawiedliwości wymaga zdecydowanych decyzji, a przynajmniej mocno brzmiących słów, w eter poszła pełna kaunyperdalnego zapału uchwała nr 162 Rady Ministrów z 18 grudnia 2024 r. w/s przeciwdziałania negatywnym skutkom kryzysu konstytucyjnego w obszarze sądownictwa (M.P. z 2024 r. poz. 1068).
A mianowicie, w pewnym skrócie:
- Trybunał Konstytucyjny diabli wzięli, osiem lat dywersyjnej pracy PiS-u i PiS-owskich nominatów sprawia, że organ ten nie jest w stanie sprawować swoich ustrojowych funkcji, przeto
Rada Ministrów uznaje, że Trybunał Konstytucyjny w aktualnym składzie jest niezdolny do wykonywania zadań określonych w art. 188 i art. 189 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej.
- kryzys jest tak głęboki, że nie obejdzie się bez przebudowania sądu konstytucyjnego na poziomie ustawy zasadniczej (mnie coś świta, że był jakiś projekt ustawy zwykłej i nawet parlament podjął nad nim prace — ale projektu nowelizacji Konstytucji sobie nie przypominam);
- biorąc jednak pod uwagę, że towarzystwo p. Przyłębskiej spotkało się przy ciasteczkach i herbatce, i nadal może mieć ochotę na prowadzenie swojej (niespecjalne obfitej) działalności publicystycznej, trzeba pamiętać, że w publikatorach obwieszcza się wyłącznie prawidłowo podjęte orzeczenia (dla zmylenia przeciwnika uchwała napomina coś o ogłaszaniu „aktów prawnych”), zaś nie-wyroków się nie honoruje;
Zgodnie z wynikającą z art. 7 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zasadą legalizmu organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa. Zasada ta odnosi się również do ogłaszania aktów prawnych. Z tego względu obowiązek ogłaszania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w dziennikach urzędowych może dotyczyć wyłącznie aktów, które zostały przyjęte przez uprawniony organ w procedurze przewidzianej prawem. […]
Rada Ministrów wyraża stanowisko, zgodnie z którym ogłaszanie w dziennikach urzędowych rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego mogłoby doprowadzić do utrwalenia stanu kryzysu praworządności. Wobec tego Rada Ministrów uznaje, że nie jest dopuszczalne ogłaszanie dokumentów, które zostały wydane przez organ nieuprawniony.
- czytajcie, czytajcie: „ogłaszanie w dziennikach urzędowych rozstrzygnięć Trybunału Konstytucyjnego mogłoby doprowadzić do utrwalenia stanu kryzysu praworządności” — czyli jednak to są rozstrzygnięcia (aka orzeczenia, wyroki, etc.)? bo mnie się wydawało, że to co najwyżej opinie, poglądy, ale zdecydowanie nie rozstrzygnięcia;
- ale tak czy inaczej rząd wyjaśnia, że publikowanie elukubracji dopuszczalne nie jest… i tego znów troszkę nie rozumiem, bo żaden „wyrok” tzw. TK od dawien dawna opublikowany w Dzienniku Ustaw nie został (przez pewien czas opatrzano je pewną adnotacją, ale dziś po prostu ich nie ma w ogóle);
- nieprawidłowości dotyczą także Sądu Najwyższego, w którym zasiadają i orzekają neo-sędziowie, co jest obrazą dla fundamentalnej zasady niezawisłości i niezależności wymiaru sprawiedliwości;
Rada Ministrów uznaje, że Sąd Najwyższy orzekający w składach, w których zasiada osoba powołana do pełnienia urzędu na stanowisku sędziowskim przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw, nie spełnia wymogów niezależności i bezstronności.
- toteż rząd „wyraża stanowisko”, że wszystkie ogłaszane teksty aktów SN (w składzie obejmującym neo-sędziów) i KRS powinny także zostać uzupełnione o „nieingerującą w treść” adnotację, iż KRS nie daje rękojmi niezależności od władzy ustawodawczej i wykonawczej, a SN nie jest sądem.
Zamiast komentarza: pomijam, że oni to najwyraźniej pisali na kolanie, przez co momentami uchwała wydaje się wewnętrznie sprzeczna — pomijam nawet fakt, że uchwała Rady Ministrów nie ma charakteru powszechnie obowiązującego źródła prawa i wiąże tylko jednostki podległe rządowi — sęk w tym, że czas wreszcie zacząć naprawdę działać, bo na elaboraty czas minął dawno temu (por. „Czy uchwałą sejmową można przywrócić praworządność?”).
PS ten tekst, podobnie jak uchwała rządu, nie ma większego sensu — po prostu chciałem mieć na tutejszych łamach ślad.