Trzymając się jeszcze przez chwilę tematyki kołorowerowej — dziś kilka zdań o tym jak wygląda potrącenie rowerzysty od strony odpowiedzialności karnej kierowcy samochodu, który wymusił pierwszeństwo wyjeżdżając z podporządkowanej — ale powoływał się na to, że rowerzysta jechał chodnikiem, więc wjechał mu na zebrze (wyrok Sądu Okręgowego w Siedlcach z 13 stycznia 2017 r., sygn. akt II Ka 699/16).

Kierowca samochodu został uznany winnym niezachowania bezpieczeństwa w ruchu drogowym (art. 177 par. 2 kk) poprzez nieustąpienie pierwszeństwa rowerzyście podczas wyjeżdżania z drogi podporządkowanej (art. 25 ust. 1 pord), przez co rowerzystę potrącił — który wskutek doznanych obrażeń zmarł w szpitalu. Sąd I instancji wymierzył kierowcy za to karę 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata oraz 2,5 tys. złotych grzywny.
Od wyroku apelował i prokurator (domagając się zakazu prowadzenia pojazdów), i oskarżony, którego zdaniem rowerzysta jechał po chodniku, zatem przejeżdżając w niedozwolonym miejscu przyczynił się do wypadku — więc nie można mówić, że kierowca nie obserwował drogi z należytą ostrożnością.
Sąd II instancji nie uwzględnił apelacji oskarżonego, która oparta była wyłącznie na polemice z dowodami — podczas gdy przebieg zdarzeń został prawidłowo udokumentowany i oceniony. Tymczasem świadkowie potwierdzili, że kierujący samochodem ruszył na skrzyżowaniu z podporządkowanej nie zważając na rower, przez co doszło do zderzenia. Zaś biegli potwierdzili, że rowerzysta jechał jezdnią, nie chodnikiem, także monitoring z sąsiedniego lokalu pokazał pokrzywdzonego jadącego rowerem po jezdni.
Uwzględniono natomiast apelację prokuratora, orzekając zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych kat. B na okres 1 roku.