Doprowadzenie psa do nędzy przez jego przewodnika (nieleczenie chorób, niewyprowadzanie na spacer, nieadekwatne żywienie) może być przestępstwem znęcania się nad zwierzętami — jednak wycieńczenie może być spowodowane także innymi przyczynami, zaś takie wątpliwości należy oceniać na korzyść oskarżonego.
A na marginesie kilka zdań o tym, że „dobre porady” udzielone w uzasadnieniach orzeczeń to zbyteczna, a czasem nawet publicystyka procesowa (wyrok Sądu Okręgowego w Poznaniu z 14 czerwca 2018 r., sygn. akt IV Ka 479/18).
Sprawa dotyczyła dwóch kobiet oskarżonych o znęcanie się nad czterema psami (dwoma rottweilerami i dwoma AST) — poprzez brak szczepień i regularnego odrobaczania, niezapewnienie wystarczającego i zbilansowanego pożywienia oraz dostępu do czystej wody oraz brak regularnego wyprowadzania na spacery. Wskutek zaniedbań właścicielki doprowadziły psy do patologicznego wychudzenia (kacheksji) — zwierzęta wyraźnie traciły masę mięśniową, zaś ich kondycja w 9-stopniowej skali oceny odżywienia wynosiła „skrajne 1”).
Początkowo sąd uznał sprawczynie winnymi przestępstwa z art. 35 ust. 1a uoz, jednak orzeczenie to, m.in. ze względu na emocjonalne zaangażowanie biegłej, która oceniała stan psów, w ochronę zwierząt (oraz wynikającą z tego znajomość z członkiem zarządu stowarzyszenia będącego oskarżycielem posiłkowym), zostało uchylone (wyrok SO w Poznaniu z 2 października 2015 r., sygn. akt IV Ka 894/15).
Po ponownym rozpatrzeniu sprawy sąd prawomocnie uniewinnił kobiety: owszem, psy były patologicznie wychudzone, co jednak nie samo w sobie nie pozwala przypisać umyślności w znęcaniu się nad zwierzętami — zarzucać, iżby celowo zadawały psom cierpienia. Do pogorszenia warunków chowania psów mógł doprowadzić brak pieniędzy na karmę (potwierdzają to zeznania weterynarza, który przez ok. 20 lat zajmował się psami oskarżonych) — zaś kobiety mogły po prostu stracić obiektywny osąd co do faktycznej kondycji fizycznej czworonogów. Co więcej nawet jeśli bezsprzecznie stan psów wynikał z zaniedbań, to nie można pominąć takiej okoliczności, iż były one po prostu chore (najprawdopodobniej toczyły je m.in. nowotwory, niewydolność serca i wątroby, a także pasożyty, w tym włosogłówka).
Błędem oskarżonych było to, że nie poszły do lekarza zaraz po pojawieniu się objawów, ale tu sąd dał im wiarę, że nie miały do tego głowy w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku (ale to jeszcze nie pozwala na przypisanie przestępstwa znęcania się nad zwierzętami) — ale jak już tam trafiły, weterynarz nie przeprowadził szczegółowego wywiadu pod kątem ustalenia przyczyny chudnięcia, okresu jego trwania, zachowania zwierząt w ostatnim czasie, co jednak nie zmienia faktu, że zastosowane środki doprowadziły do poprawienia wyglądu i stanu psów.
Skoro zatem istnieją wątpliwości co do przyczyny złego stanu zdrowia zwierząt, wątpliwości te można usuwać — zgodnie z art. 5 par. 2 kpk — wyłącznie na korzyść oskarżonych.
W uzasadnieniu sąd odniósł się do podnoszonego przez oskarżyciela posiłkowego argumentu, iż uniewinnienie otworzy oskarżonym drogę do odzyskania zwierząt, które zostały im czasowo odebrane (dwa z psów przebywają w nowych domach 5 lat, czyli dłużej niż u oskarżonych — tak to się sprawy w sądach mają, że łatwiej było pokonać Hitlera, niż prawomocnie ocenić niespecjalnie chyba skomplikowaną materię). Otóż zdaniem sądu istotnie, kobiety mogą ubiegać się o odzyskanie psów, tu jednak sąd ma dobrą (acz chyba mocno naiwną) radę: otóż powinny one „gruntownie tę sprawę rozważyć” — bo przecież uniewinnienie było wyłącznie skutkiem nieusuwalnych wątpliwości, a nie skutkiem przeświadczenia sądu, że przestępstwa nie popełniły — zatem skoro psy się przyzwyczaiły do nowych ludzi, a opieka nad kilkoma czworonogami jest kosztowna, to decyzja taka może być niehumanitarna, a może nawet niezgodna z zasadami współżycia społecznego.
Tytułem komentarza: nie będę polemizował ze stwierdzeniem, iż wszelkie wątpliwości w procesie karnym należy interpretować na korzyść oskarżonego — niezależnie od tego czy sprawa dotyczy głodzenia psów, czy też sprawa jest z tych politycznych.
Natomiast irytująca jest wcale nie tak rzadka praktyka wtrącania w uzasadnieniach akapitów, których związek ze sprawą ma charakter wyłącznie publicystyczny. Owszem, zabranie psa po 5 latach byłoby nieludzkie (i niepsie); owszem, oskarżone mają prawo żądać oddania zwierząt (a może też żądać naprawienia wyrządzonej w ten sposób szkody). Sąd w swej publicystyce rację ma — ale przecież nie jego rolą będzie oceniać ewentualny spór; a jeśli traktować passus jako bezpłatną podpowiedź, to stąd pewnie biorą się późniejsze dywagacje czy inny sąd jest związany takimi ustaleniami czy nie jest (nie jest).