A teraz coś z całkiem innej beczki: czy jest naruszeniem przepisów o ochronie danych osobowych, a także prawa do prywatności i dobrego imienia, ujawnienie — przez operatora, w rozmowie z osobą wskazaną jako „do kontaktu”, ale nie będącą stroną umowy — informacji o zadłużeniu oraz możliwości podjęcia windykacji zadłużenia? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 21 marca 2019 r., VI ACa 1334/17).
Sprawa zaczęła się od udzielonego przez starszą, niepełnosprawną i schorowaną kobietę pełnomocnictwa, w którym upoważniła swego syna (który cały czas ją wspierał, także finansowo) do „występowania w jej imieniu przed wszystkimi władzami, urzędami, instytucjami, przedsiębiorstwami i osobami fizycznymi, a także do składania wszelkich oświadczeń i wniosków, a także reprezentowania powódki przed sądami”. Kilka lat później kobieta zawarła z operatorem umowę abonencką, po dwóch latach wysłała wypowiedzenie (w piśmie wskazała numer telefonu syna jako przeznaczony do kontaktu), ale w odpowiedzi operator wyjaśnił, że wypowiedzenie jest bezskuteczne bo niezgodne z regulaminem; ostatecznie umowa została wypowiedziana dopiero po kolejnych 3 latach, a to już za sprawą syna-pełnomocnika.
Przez cały ten czas abonament nie był opłacany, więc dział windykacji operatora zaczął dzwonić — do syna kobiety, jednak nie weryfikując z kim rozmawia — a w toku rozmów udzielać mu informacji m.in. o zaległościach finansowych, a także żądali uregulowania zaległości (zapowiadając wpisanie dłużniczki do BIG).
Dalej poszło już z górki: najsamprzód abonentka zażądała wyjaśnienia dlaczego informacje dotyczące jej osoby zostały przekazane osobie postronnej, bez należytej weryfikacji tożsamości (usługodawca potwierdził ten fakt, przeprosił i udzielił „przeprośnej” ulgi) — a rok później do sądu trafił pozew, w którym kobieta zażądała ochrony dóbr osobistych naruszonych poprzez udzielanie osobom postronnym informacji dotyczących umowy i jej zadłużenia, przeprosin, 20 tys. złotych zadośćuczynienia za naruszenie prywatności, a także 50 tys. złotych na zbożny cel. (Na marginesie: kwestia zadłużenia miała bardzo negatywny wpływ na relacje matki z synem.)
Sąd I instancji co do zasady uwzględnił powództwo, nakazując przeprosiny oraz zasądzając 1 tys. złotych tytułem zadośćuczynienia. Przekazując synowi — który był traktowany jako osoba decyzyjna co do umowy — dane osobowe dotyczące zadłużenia i planowanej windykacji, operator naruszył dobra osobiste powódki w postaci prawa do prywatności i dobrego imienia. W tym przypadku bowiem syn nie występował jako pełnomocnik, lecz — skoro ani tożsamość rozmówcy, ani fakt udzielenia pełnomocnictwa nie zostały zweryfikowane — jako osoba, która „podawała się za pełnomocnika i za syna powódki”. Nie było bezprawne natomiast sam fakt kontaktu telefonicznego na numer syna — skoro powódka w piśmie podała taki numer, to na taki dzwonił operator.
Odnosząc się do apelacji strony wniesionej przez pozwanego operatora sąd odwoławczy podkreślił, iż skoro w sprawie mamy następujący ciąg wydarzeń: powódka zawiera umowę ze stroną pozwaną, powstaje zadłużenie — pracownicy firmy w sprawie zadłużenia dzwonią na podany przez kobietę numer telefonu — i rozmawiali z synem, który miał pełnomocnictwo (pisemne, z podpisem notarialnie poświadczonym) — w toku rozmów operator informował syna powódki o zadłużeniu oraz jego konsekwencjach — zaś sam syn powoływał się, że jest pełnomocnikiem matki — to nie sposób uznać, iżby operator kontaktował się z synem w sprawie umowy i zadłużenia bez zgody abonentki, zatem nie doszło do naruszenia jej prywatności i dobrego imienia.
Pracownicy operatora nie musieli weryfikować tożsamości swego rozmówcy, ponieważ dzwoniąc do syna wiedzieli, że rozmawiają z pełnomocnikiem klientki — zaś skoro rozmawiali z synem za zgodą i wolą matki (która nie tylko udzieliła mu pełnomocnictwa, ale też podała jego numer telefonu), to zarzutu naruszenia dóbr osobistych podtrzymać nie sposób.
Nie ma też znaczenia czy operator dopuścił się naruszenia przepisów o udostępnianiu danych osobowych (art. 38 d.uodo), ponieważ nawet jeśli doszło do takiego uchybienia, to jego skutkiem nie było naruszenie dóbr osobistych powódki.
Oddalając całość roszczeń sąd zasądził od powódki na rzecz pozwanego operatora zwrot kosztów procesu w łącznej wysokości 9,3 tys. złotych.
Q.E.D.