Czy publikacja wizerunku ofiary wypadku może naruszać dobra osobiste rodziny zmarłego w postaci kultu pamięci? Czy ewentualne naruszenie wymaga, by twarz zmarłego była w pełni rozpoznawalna na zdjęciu, czy wystarczy sam fakt, że rodzina wie, że fotografię wykonano po wypadku, w którym zmarł ich bliski? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 4 lipca 2019 r., V ACa 459/18).
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności wydawcy serwisu internetowego za opublikowanie zdjęcia z wypadku samochodowego, wśród których znalazło się „zdjęcie głowy zmarłego” kierowcy jednego z aut.
Żona i córki ofiary wypadku dowiedziały się o publikacji dość szybko, jednak ich prośbę o usunięcie fotografii zignorowano; w ich ocenie doszło w ten sposób do naruszenia praw do wizerunku zmarłego męża i ojca, zatem pół roku później wezwały portal do usunięcia zdjęć zwłok oraz zapłaty 65 tys. złotych zadośćuczynienia (plik dopiero w tym momencie zniknął ze strony internetowej).
Po kolejnych 3 latach do sądu trafił pozew, w którym rodzina zmarłego zażądała (i) przeprosin za naruszenie dóbr osobistych wywołane opublikowaniem zdjęć tragicznie zmarłego męża oraz taty; (ii) zaprzestania dalszego rozpowszechniania materiałów, „w tym do usunięcia zdjęcia ze wszystkich stron osób trzecich w internecie”; (iii) powstrzymywania się od dalszego rozpowszechniania materiałów ukazujących zwłoki zmarłego; (iv) 50 tys. złotych dla wdowy i po 30 tys. dla każdej z dwóch córek tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych (kultu pamięci zmarłego ojca i męża).
W ocenie pozwanego wydawcy roszczenia były bezzasadne: rozpowszechnione zdjęcie jest na tyle niewyraźne i nieczytelne, że nie tylko nie pozwala na identyfikację zmarłego, ale w ogóle trudno powiedzieć czy przedstawia człowieka. Co więcej prasa ma prawo i obowiązek informowania społeczeństwa o wydarzeniach, zaś ewentualną bezprawność działania wyłącza ochrona ważnego interesu społecznego oraz zachowanie staranności i rzetelności dziennikarskiej.
Sąd I instancji stwierdził, że opublikowanie w internecie wstrząsającego zdjęcia prezentującego wizerunek osoby zmarłej, jeszcze w okresie żałoby, w sposób umożliwiający ustalenie jej tożsamości, wykonanego mimo rozstawionego specjalnego parawanu, prowadzi do naruszenia dobra osobistego w postaci kultu pamięci po osobie zmarłej. Ofiara wypadku została rozpoznana przez osoby najbliższe, zaś ujrzenie takiego obrazu utrwaliło taki a nie inny obraz zmarłego, co wiąże się z dodatkową traumą. Okres pogrzebu i żałoby ma za zadanie „przejść” przez tragedię, być czasem refleksji i wspomnień — zamiast tego powódki musiały się zmierzyć z dodatkowymi pytaniami o publikację.
Żadna ze wskazanych przesłanek nie wyłącza bezprawności naruszenia: owszem, prasa ma prawo informować o wypadkach drogowych, więc warstwa informacyjna artykułu nie podlega negatywnej ocenie — można także pokazywać na fotografiach rozbite pojazdy — ale naganny i oburzający jest fakt publikacji zdjęcia zwłok ludzkich. W ten sposób wydawca wtargnął w sferę prywatności powódek, co uzasadnia zarówno roszczenia w zakresie przeprosin („a naruszenie ich dóbr osobistych w postaci kultu pamięci po osobie zmarłej spowodowane opublikowaniem bez wymaganej zgody zdjęcia tragicznie zmarłego”) jak i żądanego zadośćuczynienia. Odmówiono jednak nakazania usunięcia wszystkich zdjęć z internetu — zadanie takie jest nie tylko niemożliwe, ale także wykracza poza zakres czynności potrzebnych do usunięcia skutków naruszenia dobra osobistego.
Strona pozwana wniosła apelację od wyroku, w której zarzuciła, że powódki nie wykazały krzywdy wywołanej publikacją wizerunku ofiary wypadku na fotografii, która jest warunkiem zasądzenia zadośćuczynienia (art. 448 kc). Jeśli bowiem można mówić o krzywdzie, to ma ona związek z samym wypadkiem, ale nie publikacją fotografii — zaś w każdym przypadku należy wziąć pod uwagę, że „osoba uwieczniona na zdjęciu nie posiada cech charakterystycznych”, przez co niemożliwa była identyfikacja zmarłego (od siebie dodam, że zapewne chodziło o to, że powódki nie tyle rozpoznały zmarłego, ile wiedząc jakiego wypadku dotyczy artykuł, wiedziały, że na zdjęciach jest ojciec i mąż).
Sąd odwoławczy generalnie nie podzielił tej argumentacji: dowodem na rozpoznawalność osoby na zdjęciu był fakt, że rozpoznały go powódki i inne osoby, które znały zmarłego i były w stanie do zidentyfikować, w przeciwieństwie do pracowników wydawcy. Nie ma znaczenia, że nie ujawniono danych osobowych zmarłego lub numeru rejestracyjnego samochodu — wystarczające jest, że rozpoznano uwidocznione rysy twarzy. Nie może zatem budzić wątpliwości, iż taka publikacja naruszyła dobra osobiste osób żyjących — rodziny zmarłego — w postaci kultu pamięci; takiej oceny nie zmieniałaby nawet okoliczność, iż wizerunek nie byłby rozpoznawalny — bo naruszenie dobra osobistego polega na samym fakcie wiedzy, że to mąż i ojciec był ofiarą wypadku, a nie na rozpoznawalności (być może wykluczonej wskutek gorszej jakości ujęcia).
W powszechnie przyjętym systemie wartości (zasadach i obyczajach) zwłokom ludzkim należy się szacunek, czego przejawem jest nie tylko zakaz hańbienia zwłok, ale też wystawiania ich na pokaz, zwłaszcza jeśli mowa jest o scenie wypadku.
Okolicznością wyłączającą bezprawność takiego naruszenia nie jest działanie w uzasadnionym interesie społecznym, ponieważ osiągnięcie powszechnie aprobowanego celu w postaci zapobiegania wypadkom drogowym nie może prowadzić poprzez epatowanie i szokowanie śmiercią, a także działania poszerzające ból i rozpacz rodziny zmarłego.
Rację ma jednak pozwana redakcja, że trudno jest w takim przypadku oddzielić cierpienie wywołane śmiercią bliskiego od bólu wywołanego publikacją jego wizerunku. Biorąc zatem pod uwagę, że powódki zawarły ugodę z ubezpieczycielem, po której otrzymały po 50 i 20 tys. złotych zadośćuczynienia za śmierć męża i ojca, to nie można „drożej” wyceniać bólu związanego z publikacją zdjęcia.
Z tego względu sąd zdecydował o obniżeniu zasądzonych kwot o połowę, do 25 tys. złotych dla małżonki i po 15 tys. złotych dla córek.