Jedna ciekawostka i jedna wątpliwość związana z „nową wspaniałą rzeczywistością”, którą rząd wprowadza już od 4 maja 2020 r. — czyli co się zmieniło w tzw. międzyczasie, no i czy w centrach handlowych liczy się liczba klientów ogółem, czy jednak raczej w poszczególnych sklepach? (rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 2 maja 2020 r. w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii, Dz.U. z 2020 r. poz 792).

Krótko i na temat, w punktach:
- przepisy określające maksymalną liczbę klientów, których można wpuścić do obiektu, dotyczą zarówno centrów handlowych jak i poszczególnych sklepów;
- swój przepis mają zarówno obiekty handlowe i usługowe, których powierzchnia sprzedaży przekracza 2 tys. m² — jednorazowo będzie wolno tam wpuścić 1 klienta na każde 15 m² powierzchni sprzedażowo-usługowej (czyli nie licząc np. holu, toalet, magazynów, etc.,etc.);
- co oznacza, że obowiązek liczenia klientów spada już na barki zarządzających centrum handlowym — już przy wejściu do obiektu będzie musiał być jakiś system zliczania osób wchodzących i wychodzących; bez czegoś na wzór licznika jak na niektórych parkingach — co wymaga jakiegoś systemu wydawania biletów, które należy odbić także przy wyjściu — chyba sobie tego nie wyobrażam;
par. 8 ust. 4 rozporządzenia
Do odwołania może przebywać w tym samym czasie:
1) w obiekcie handlowym lub usługowym o powierzchni sprzedaży lub świadczenia usług powyżej 2000 m² — nie więcej niż 1 osoba na 15 m² powierzchni, na której odbywa się handel lub są świadczone usługi w tym obiekcie,
2) w placówce handlowej w rozumieniu art. 3 pkt 1 ustawy z dnia 10 stycznia 2018 r. o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni (Dz. U. z 2019 r. poz. 466), także tej znajdującej się w obiekcie, o którym mowa w pkt 1, nie więcej niż 1 osoba na 15 m² powierzchni, na której odbywa się handel lub są świadczone usługi w tej placówce (…)
- ale swój, całkiem odrębny licznik klientów będzie musiał prowadzić każdy sklep czy punkt usługowy w tej galerii handlowej — bo jemu też będzie można wpuścić najwyżej 1 klienta na każde 15 m² swojej powierzchni handlowej (podpowiem, że kilkanaście dni temu pewien duży wrocławski spożywczak rozwiązał to wydając przy wejściu żetony — dopóki były wolne żetony, można było wejść, a jeśli koszyk był pusty, trzeba było poczekać na krążki wracające z kasy);
- a zaskoczenie? jeszcze w piątek była informacja o zakazie prowadzenia działalności na na wyspach handlowych także po 4 maja 2020 r. („Nadal — do odwołania będzie zakazane prowadzenie handlu detalicznego lub prowadzenia działalności usługowej na wyspach handlowych” — to z uzasadnienia projektu), a tymczasem finalny produkt pozwala na prowadzenie handlu detalicznego lub działalności usługowej na wyspach handlowych (par. 7 ust. 4);
- warunki legalności sprzedaży na wyspach handlowych (par. 8 ust. 3 jest kategoryczny: wyspy obejmuje zakaz działalności „jeżeli nie są spełnione [poniższe] warunki”) to:
a) lady prezentacyjne lub stanowiska kasowe są oddzielone przesłonami z tworzywa sztucznego, które oddzielają obsługę wyspy od klientów, a obsługa zakrywa usta i nos za pomocą maski, maseczki lub przyłbicy oraz obsługuje klientów w rękawiczkach jednorazowych,
b) dostęp do wewnętrznych stref wyspy handlowej ma wyłącznie jej obsługa,
c) przy wyspie handlowej jest obsługiwana, w tym samym czasie, 1 osoba,
d) zapewniają rękawiczki jednorazowe lub środki do dezynfekcji rąk.
Jeśli ktoś zatem myślał, że ma jeszcze długą majówkę, to spieszę wyjaśnić, że… a nie, przepraszam, zakaz handlu w niedzielę i święta obejmuje nie tylko sprzedaż, ale też wykonywanie innych czynności związanych z handlem, więc jeśli jutro zadzwoni szef i powie, że trzeba przyjść i coś tam poustawiać, to można mu powiedzieć, że za to jest sztraf… — no a co człowiek winien, że się rząd nie potrafi zdecydować?
…no bo przecież szef też mógł się wcześniej decydować, wszakże rozporządzenie weszło w życie „z dniem ogłoszenia”, więc można już było w sobotę rano ruszać, ustawiać te przesłony, kupować przyłbice, załatwiać rękawiczki czy środki dezynfekujące dla klientów!
(to oczywiście taki stary prawniczy żart, cóż z tego, że przepisy obowiązują „od dziś”, skoro ogłoszono je dopiero po godzinie 21:00 ;-)
PS jeśli ktoś myśli, że rząd nas robi w konia — nie, w konia nas nie robi, bo podczas jazdy konnej maseczki nosić nie trzeba (jeździec, nie koń, par. 18 ust. 2 pkt 12).