Czy ex-konkubina ponosi odpowiedzialność za uszkodzenie użyczonego jej samochodu należącego do ex-konkubenta — jeśli wpadła w poślizg w ulewie, a przyczyną wypadku był zły stan techniczny auta? Czy z odpowiedzialności może zwalniać ocena, że jazda samochodem jest zwykłym sposobem korzystania z rzeczy, a za brak należytego serwisu odpowiada właściciel? (nieprawomocny wyrok SR w Giżycku z 30 czerwca 2021 r., I C 94/21).
Sprawa dotyczyła zwrotu kosztów zniszczonego — użyczonego ex-konkubinie, która go uszkodziła — samochodu. Pojazd przed wypadkiem był wart 4,4 tys. złotych, wskutek uszkodzenia jego wartość spadła do 750 złotych, kobieta powinna zapłacić różnicę (wraz z kosztem sporządzenia wyceny).
Pozwana przyznała, że doszło do uszkodzenia wskutek poślizgu w ulewnym deszczu — ale roszczenia były o tyle bezzasadne, że auto było po prostu w złym stanie, albowiem były konkubent nie chciał wydawać pieniędzy na jego serwis i naprawy, w tym na wymianę łysych opon.
art. 714 kodeksu cywilnego
Biorący do używania jest odpowiedzialny za przypadkową utratę lub uszkodzenie rzeczy, jeżeli jej używa w sposób sprzeczny z umową albo z właściwościami lub z przeznaczeniem rzeczy, albo gdy nie będąc do tego upoważniony przez umowę ani zmuszony przez okoliczności powierza rzecz innej osobie, a rzecz nie byłaby uległa utracie lub uszkodzeniu, gdyby jej używał w sposób właściwy albo gdyby ją zachował u siebie.
Sąd stwierdził, że kobieta i mężczyzna pozostawali ze sobą w nieformalnym związku, w ramach którego razem zamieszkiwali i prowadzili wspólne gospodarstwo domowe (dla przypomnienia: nie każda para jest konkubinatem). W takim przypadku pomiędzy konkubentami następuje zawiązanie stosunków majątkowych, do których nie mają zastosowania przepisy o ustroju majątkowym małżeńskim — są to dwa odrębne majątki konkubentów, zatem do oceny wzajemnych relacji należy stosować przepisy kodeksu cywilnego (por. „Rozliczenie konkubinatu — czyli czy trzeba „oddawać za czynsz” za czas pomieszkiwania u partnerki?”).
Nie ma wątpliwości, że pozwana używała samochodu za zgodą właściciela, nieodpłatnie, bez ograniczeń, zaś taki stan trwał blisko dwa lata. Oznacza to, że między konkubentem a konkubiną doszło do zawarcia umowy użyczenia (art. 710 kc).
Biorący rzecz do używania odpowiada za jej przypadkową utratę lub uszkodzenie, jeśli korzysta z przedmiotu w sposób sprzeczny z umową, z jego właściwościami lub przeznaczeniem, a także jeśli samowolnie (wbrew umowie lub konieczności) powierza rzecz innej osobie. A przecież jazda użyczonym samochodem jest zwykłym sposobem używania rzeczy, zatem kobiecie nie sposób przypisać odpowiedzialność za jego uszkodzenie.
Rozważając możliwość pociągnięcia pozwanej do odpowiedzialności ex contractu sąd przypomniał, że dłużnik może odpowiadać za niezachowanie należytej staranności (art. 472 kc), aczkolwiek w takim przypadku ciężar dowodu spoczywa oczywiście na wierzycielu, co oznacza, że właściciel samochodu powinien był wykazać, iż szkoda powstała wskutek choćby nieumyślnej winy kobiety. Tymczasem pozwany w żaden sposób nie zbił argumentu, iż do wypadku doszło w bardzo silnej ulewie, zaś do poślizgu mogły się przyczynić zaniedbania powoda (łyse ogumienie) — nie tylko nie zaprzeczył wyjaśnieniom pozwanej, ale nawet przyznał, że ze względu na wiek i wartość pojazdu jakiekolwiek nakłady były nieekonomiczne, a przecież to jasne, że jako właściciel miał decydujący głos jeśli chodzi o zakres inwestowania w auto.
Oceniając, że odpowiedzialność ex-konkubiny za uszkodzenie użyczonego samochodu jest całkowicie wykluczona — nie można jej przypisać nawet lekkomyślności lub niedbalstwa w spowodowaniu wypadku, a tym bardziej niewłaściwego korzystania z rzeczy — sąd oddalił powództwo w całości.
(zdjęcie ilustracyjne… czy ktoś może mi powiedzieć, co się stało temu autu? czy jednak muszę starać się odczytać to, co podano na stronie ellenator-gmbh.de? (fot. Olgierd Rudak, CC-BY-2.0)