A skoro dziś niedziela, to jutro będzie poniedziałek, toteż politycy znów ruszą do ciężkiej pracy; z tej okazji kilka zdań o tym, że jak się sprawuje funkcję publiczną (w dodatku za publiczne pieniądze), to trzeba mieć grubszą skórę — czyli czy publikacja tekstu, w którym napisano, iżposeł Arkadiusz Mularczyk „gnębił” bezdomnego narusza dobra osobiste wybrańca?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 20 lipca 2017 r. (sygn. akt VI ACa 447/16)
Czynny polityk nieuchronnie i świadomie wystawia się na uważną kontrolę każdego swego słowa oraz każdego czynu, zarówno ze strony dziennikarzy, jak i wszystkich obywateli, a zatem powinien wykazywać się większą dozą tolerancji na ewentualną krytykę.
W tygodniku „Polityka” napisali, że poseł Arkadiusz Mularczyk skupił się na jakości życia jednego z nowosądeckich bezdomnych, w licznych interwencjach do władz miasta powołując się na mandat poselski — przy czym być może kieruje nim potrzeba estetyki osiedla, które sam zamieszkuje, albo też zamiar zbicia kapitału politycznego — co nie zmienia faktu, że sam bezdomny „nie wytrzymuje tego [czyli „gnębienia”] psychicznie” („Pośli upór”).
Zdaniem posła Mularczyka oraz jego małżonki publikacja naruszała ich dobra osobiste w postaci prywatności, a także do dobrego imienia i czci posła, zatem w pozwie przeciwko wydawcy i redaktorowi naczelnemu „Polityki” zażądali m.in. wycofania nakładu tygodnika ze sprzedaży, usunięcie tekstu z portalu polityka.pl, przeprosiny oraz zasądzenie 20 tys. złotych na zbożny cel.
Sąd prawomocnie oddalił roszczenia: pozwany tygodnik nie naruszył prywatności powodów (do poszanowania której prasa jest zobowiązana, por. art. 14 ust. 6 pr. pras.), albowiem nie ujawnił adresu zamieszkania poselskiej rodziny. Miejsce to zostało określone w sposób bardzo ogólny, a określenie, że kontener bezdomnego stoi „jakieś 50 m w linii prostej” od domu posła to za mało, bo nie wiadomo choćby dokładnie w którą stronę patrzeć. Co więcej skoro artykuł w ogóle nie dotyczy małżonki posła (nawet nie wymienienia jej z imienia i nazwiska), nie sposób traktować go jako naruszenia jej prywatności.
Sformułowania, że poseł Arkadiusz Mularczyk „gnębi” bezdomnego, a także sugestie, iż jego poczynania podyktowane były troską o estetykę otoczenia, prowadziły do naruszenia dobrego imienia i czci — jednak strona pozwana skutecznie powołała się na okoliczności wyłączające bezprawność naruszenia (art. 24 par. 1 kc). W ocenie sądu okolicznościami tymi było działanie w obronie społecznie uzasadnionego interesu oraz realizacja wolności wypowiedzi prasowej (art. 41 pr. pras.) — zwłaszcza, że krytyka osób sprawujących funkcje publiczne pozwala na formułowanie mocniejszych wypowiedzi ocennych, oczywiście pod warunkiem zachowania rzetelności wypowiedzi wartościującej i związku z celami publikacji.
Słowem: „Polityka” miała prawo w ten właśnie sposób ocenić działania posła Mularczyka, który m.in. wystąpił do nadzoru budowlanego w sprawie samowoli budowlanej sąsiadki, która pozwoliła na postawienie kontenera na swojej działce — oraz opisać zdziwienie bezdomnego, który musiał się borykać z naruszającymi jego prywatność skutkami podjętych bez jego zgody interwencji poselskich. Nie jest bowiem działaniem bezprawnym publiczne zadawanie pytań o to czy posłem kierowała troska o interes publiczny, czy jednak starał się „pomóc” bezdomnemu w interesie prywatnym.
Kluczowy okazał się wreszcie cel publikacji artykułu: autorką (była nią Edyta Gietka) kierował zamiar ukazania losów bezdomnego człowieka — oraz zestawienia skutków rzeczywistej pomocy udzielonej przez kilka osób ze skutkami działań podjętych przez posła — nie zaś ośmieszenia czy poniżenia posła.
Q.E.D.