Czy felieton prasowy rządzi się takimi samymi prawami, jak inne rodzaje wypowiedzi medialnej, a więc musi opierać się na rzetelnej analizie faktów i dawać szansę audiatur et altera pars? Czy jednak skoro satyryczny felieton co do zasady ma być luźny w formie i stylu, a więc jego autorowi wolno więcej? I, wcale nie na marginesie: czy jednostka może wytoczyć powództwo o ochronę dóbr osobistych zbiorowości? (wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 21 lipca 2020 r., VI ACa 803/18).
Sprawa dotyczyła odpowiedzialności autora wpisu opublikowanego na blogu internetowym, w którym pojawiły się krytyczne i nieprawdziwe wypowiedzi naruszające dobra osobiste „wszystkich doradców podatkowych”. Zdaniem strony powodowej wypowiedź wyrządziła istotne szkody w wizerunku i renomie spółki, a także naruszyła cześć i wizerunek twórcy korporacji zawodowej doradców podatkowych i niekwestionowanego autorytetu wszystkich podatkowców, zatem do sądu trafił pozew, w którym zażądali przeprosin na łamach ogólnopolskiej gazety („przepraszam za wypowiedź, w której używając niewyszukanego języka naruszyłem dobre imię wszystkich doradców podatkowych w Polsce oraz (…)”) oraz po 5 tys. złotych tytułem zadośćuczynienia.
Doradcy podatkowi — absolutnie bezczelna i najbardziej antypaństwowa, pasożytnicza grupa, żyjąca z komplikowania systemu podatkowego. Każdy adept w tym zawodzie marzy o powtórzeniu pewnej kariery: zostać wiceministrem finansów, maksymalnie nakomplikować co się da, tak żeby już nikt się w tym nie orientował, a po wyjściu założyć Instytut Rozwiązywania Problemów Podatkowych. Zwalczają każdą próbę uproszczenia i racjonalizacji systemu podatkowego, bardzo często posługując się kłamstwami. (…)
Zdaniem pozwanego roszczenia były o tyle bezzasadne, że felieton miał charakter satyryczny, nie wymienił w tekście żadnej z zainteresowanych osób, zaś krytyka miała charakter ogólny i dotyczyła postaw przedstawicieli takich grup zawodowych jak sędziowie, nauczyciele czy doradcy podatkowi. jeśli chodzi o tych ostatnich, to nie miał na myśli wszystkich doradców, lecz tylko o tych, którzy wyspecjalizowali się w oszukańczych pomysłach na unikanie podatków.
Zapewniam Pana, bardzo Drogi Profesorze, że naruszałem dobre imię i to całkiem świadomie, tylko tych doradców podatkowych, którzy wyspecjalizowali się w oszukańczych pomysłach na unikanie podatków. Tych, przez których uczciwi przedsiębiorcy muszą zamykać swoje sklepy i zwalniać ludzi z pracy, bo nie mogą konkurować z klientami nieuczciwych doradców podatkowych. [za „List otwarty do prof. Witolda Modzelewskiego”]
(Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, iż po stronie powodów stali spółka pod firmą Instytut Studiów Podatkowych Modzelewski i Wspólnicy sp. z o.o. oraz prof. Witold Modzelewski, pozwanym natomiast był Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców Polskich — zaś spór dotyczył tekstu „Aptekarze i inni: Postaw czerwonego sukna”.)
Sąd przypomniał, że w sprawie o ochronę dóbr osobistych należy brać pod uwagę całokształt okoliczności, a nie wyrwany z kontekstu fragment wypowiedzi. Stąd też wprawdzie opublikowane na blogu sformułowania można ocenić jako negatywne, wręcz obraźliwe, trudno mieć też wątpliwości, iż autor odnosił się do całej grupy doradców podatkowych, łatwo można też zidentyfikować oba podmioty — aczkolwiek niewątpliwie sformułowania nie odnoszą się wprost ani do Instytutu Studiów Podatkowych, ani do Witolda Modzelewskiego.
Nie można jednak pomijać, iż że felieton miał charakter satyryczny (co zauważyli sami powodowie) i opierał się na „kluczu” w postaci odwołań do powieści Henryka Sienkiewicza. Istotą satyry i karykatury jest „ośmieszać, piętnować, uwypuklać” wady konkretnych osób jak i zjawiska społeczne — formuła felietonu satyrycznego jako lekkiego w formie stylu dziennikarskiego pozwala na pewną generalizację i wyolbrzymienie. Satyra może służyć publicznemu wyrażaniu krytycznych opinii — nie jest rolą sądu oceniać czy jego poglądy są słuszne i prawidłowe; negatywna ocena nie prowadzi do naruszenia dóbr osobistych, jeśli jest rzetelna, oparta na faktach i wypowiedziana zgodnie z regułami dysputy. Odmienne kryteria można stosować w przypadku dziennikarstwa śledczego — natomiast wyrażane w felietonie argumenty nie mogą być analizowane z „aptekarską dokładnością” ani odbierane z przesadną dosłownością.
art. 41 ustawy — prawo prasowe
Publikowanie zgodnych z prawdą i rzetelnych sprawozdań z jawnych posiedzeń Sejmu, Senatu i organów stanowiących jednostek samorządu terytorialnego oraz ich organów, a także publikowanie rzetelnych, zgodnych z zasadami współżycia społecznego ujemnych ocen dzieł naukowych lub artystycznych albo innej działalności twórczej, zawodowej lub publicznej służy realizacji zadań określonych w art. 1 i pozostaje pod ochroną prawa; przepis ten stosuje się odpowiednio do satyry i karykatury.
Jako autor satyrycznego felietonu pozwany miał szczególne prawo publicznego wyrażania poglądów krytycznych wobec doradców podatkowych, ponieważ reprezentuje środowisko małych i średnich przedsiębiorców, a ta właśnie grupa dąży do uproszczenia systemu podatkowego. Faktem notoryjnie znanym jest to, że system podatkowy w Polsce jest „skomplikowany, a same przepisy podatkowe nie są formułowane w sposób prosty i jasny, są często niezrozumiałe nawet dla profesjonalistów” — osoba na co dzień borykająca się z tymi bolączkami może formułować ocenę, iż „na skomplikowaniu systemu podatkowego owa grupa zawodowa w gruncie rzeczy zyskuje, albowiem porady finansowe/ podatkowe/ i tłumaczenie zawiłości stanowi trzon jej pracy”.
Co więcej prof. Witold Modzelewski, jako bardzo znana osoba publiczna, musi być świadom, iż jego działalność może narażać go na krytykę i nieprzychylne komentarze. Natomiast późniejsze publikacje odnoszące się do sporu nie stanowią dowodu, iż naruszenie dóbr osobistych miało charakter celowy — była to tylko reakcja na otrzymywane przez pozwanego wezwania.
Niezależnie od tego ani Witold Modzelewski, ani firmowana jego nazwiskiem spółka nie są uprawnieni do występowania z jakimikolwiek roszczeniami związanymi z naruszeniem dóbr osobistych „wszystkich doradców podatkowych w Polsce” — prawo do ochrony dóbr osobistych jest prawem podmiotowym i niezbywalnym, zaś jako ściśle związane z osobą nie podlega ani zbyciu, ani dziedziczeniu, a więc roszczenia mogą być dochodzone wyłącznie przez pokrzywdzonego. Oznacza to, że spółka może dochodzić sprawiedliwości w odniesieniu do naruszenia jej dóbr osobistych, osoba fizyczna może pozywać o naruszenie jej dóbr osobistych — nie można formułować żądań w odniesieniu do jakiejkolwiek zbiorowości, o ile powód nie jest do tego umocowany.
Przy okazji sąd podkreślił, iż całkowicie nieadekwatne jest żądanie opublikowania przeprosin drukiem w ogólnopolskiej gazecie, skoro do naruszenia miało dojść na blogu.
Z tego względu powództwo zostało prawomocnie oddalone w całości, zaś przegrana w obu instancjach kosztowała powodów po 3,1 tys. złotych.