„Zabierz te obrzydliwe łapy” i „dureń” nie znieważają policjanta, który podejmuje bezprawną interwencję wobec pokojowego manifestanta

Czy „zabierz te obrzydliwe łapy” — do policjantów, którzy dostali rozkaz rozpędzenia „nielegalnej” manifestacji, więc podejmują pozornie legalne działania, nie bacząc na swe ustawowe uprawnienia i prawa protestujących — może być traktowane jako znieważenie funkcjonariusza publicznego? Czy jednak policja nie może się dziwić, że jej bezprawie może spotkać się z opryskliwą odzywką? (wyrok SR dla Warszawy-Śródmieścia z 27 kwietnia 2021 r., II K 308/21).

Orzeczenie dotyczyło manifestantki, która podczas „nielegalnego” zgromadzenia publicznego, dopuściła się znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej interweniujących policjantów.

art. 226 par. 1 kodeksu karnego
Kto znieważa funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną, podczas i w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Rzecz miała miejsce 21 kwietnia 2021 r. pod gmachem Sądu Najwyższego, a protest miał związek z planowanym posiedzeniem w/s sędziego Igora Tulei (ściganego za ujawnienie tajemnicy postępowania — bo zezwolił mediom na nagrywanie posiedzenia, na którym mówiono o przekrętach legislacyjnych PiS). Policja wezwała manifestujących do rozejścia się, a następnie przystąpiła do siłowego usuwania z miejsca — a ponieważ trzymająca transparent z napisem „Tu jest granica przyzwoitości” kobieta odmówiła wylegitymowania się, nie oddaliła się dobrowolnie, funkcjonariusze przewrócili ją na ziemię, chwycili za nadgarstki i zaczęli ciągnąć po ziemi, przez co ze stóp spadły jej buty, a z brzucha i ud odsłoniła odzież. Szarpiąca się kobieta krzyknęła do policjanta „zabierz te obrzydliwe łapy” i „dureń” — co potraktowano jako przestępstwo z art. 226 par. 1 kk (akt oskarżenia obejmował także naruszenie nietykalności cielesnej, bo kobieta miała też kopać, szarpać za mundury i odpychać policjantów — a wszystko to prokurator zakwalifikował jako występek o charakterze chuligańskim, art. 57a par. 1 kk).
(Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, że chodzi o wydarzenia opisane m.in. w tekście „Policja kontra Babcia Kasia”.)

art. 222 par. 1 kodeksu karnego
Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

W swych rozważaniach (na formularzu!), że każdemu przysługuje konstytucyjnie i międzynarodowo zagwarantowane prawo do wyrażania swych poglądów oraz prawo do organizowania i uczestnictwa w pokojowych zgromadzeniach (prawa te ze sobą korelują, bo przecież zgromadzenie jest „formą ekspresji poprzez słowa, zachowania, czy postawy”). Wolność zgromadzeń oznacza swobodę wyboru czasu i miejsca manifestacji; natomiast władze publiczne mają obowiązek podejmować działania, które doprowadzą do urzeczywistnienia tych praw, w szczególności usunięcia wszelkich przeszkód — a przede wszystkim zaniechać „nieuzasadnionych ingerencji w tę sferę nawet, gdy demonstracja może drażnić i przeszkadzać innym. W szczególności zakazane jest stosowanie jakichkolwiek sankcji wobec zachowujących się pokojowo uczestników protestów — mogą oni ponosić odpowiedzialność dopiero jeśli dopuszczą się aktów przemocy lub agresji. (No i wolności zgromadzeń nie można ograniczyć rozporządzeniem wydanym ze względu na zagrożenie epidemiczne.)

Stojąc pod budynkiem SN — manifestując — oskarżona korzystała ze swoich konstytucyjnych praw. Przebieg tego zgromadzenia był spokojny, nie doszło do zakłócenia porządku publicznego, nie stworzono zagrożenia ani dla samych manifestujących, ani dla osób postronnych. Interwencja policjantów była bezzasadna — nastąpiła wyłącznie dlatego, że protestujący stali z transparentami. Bezzasadna była już sama próba wylegitymowania uczestników pokojowego zgromadzenia (por. „Policjant bezzasadnie żąda okazania dokumentów? Odmowa nie jest wykroczeniem!”): policja może żądać okazania dokumentów wyłącznie w ściśle określonych celach (m.in. w celu rozpoznania, zapobiegania i wykrywania przestępstw, przestępstw skarbowych i wykroczeń, jak też poszukiwania osób ukrywających się przed organami ścigania lub wymiaru sprawiedliwości), tymczasem do działań funkcjonariuszy doszło tylko i wyłącznie ze względu na polecenie przełożonego, co oznacza, że narazili się na odpowiedzialność karną, albowiem:

Wykonywali czynności, nie będąc ani świadkami zdarzenia upoważniającym ich do legitymowania osób, ale też nie mając wiedzy, wobec kogo działania te podejmują i z jakiego powodu. (…) Funkcjonariusz Policji jest związany przepisami prawa, ponosi odpowiedzialność za działania niezgodne z prawem, niezależnie od tego, czy były one decyzją jego przełożonego. Nie tylko wydanie rozkazu dokonania legitymowania osób, uniemożliwienia im pokojowego demonstrowania, użycia wobec takich osób środków przymusu bezpośredniego, stanowi o przekroczeniu uprawnień, ale także wykonywanie takich rozkazów, które naruszają nie tylko normy rangi ustawowej, ale — jak w tym przypadku — konstytucyjnej. Funkcjonariusz taki musi zatem liczyć się z ewentualną odpowiedzialnością także za swoje działania, które w wykonaniu takiego rozkazu podjął.

Wcale nie na marginesie sąd zauważył, że wysuwanych pod adresem oskarżonej zarzutów nie potwierdzają nagrania, zaś zeznania policjantów-świadków, którzy skarżyli się na to, że agresywna podsądna ich podrapała, ocenił jako niewiarygodne — bo na wszystkich filmikach widać jak manifestantka stoi spokojnie i nieomal w milczeniu z transparentem — no i jest oczywiste, że opadnięta przez 3 rosłych mężczyzn, z kajdankami na rękach, krzywdy też im zrobić nie mogła…
Z filmów wynika coś całkowicie odwrotnego — „nieproporcjonalność środków” zastosowanych wobec oskarżonej: przewagi liczebnej (trzech na jedną) i fizycznej (zważywszy na „wiek i posturę” kobiety) — co pozwala stwierdzić, iż to „sposób działania funkcjonariuszy Policji był w stosunku do niej niehumanitarny i naruszający jej godność”. Oczywiście epitet „dureń” jest określeniem pejoratywnym i pogardliwym — ale stanowiło odpowiedź na nieproporcjonalne środki: bezzasadne legitymowanie i użycie środków przymusu bezpośredniego…
…co oznacza, że słów „zabierz te obrzydliwe łapy” czy „dureń” nie można traktować jako wulgarnego, napastliwego i nieobyczajnego — bo taka reakcja oskarżonej była usprawiedliwiona wobec policjantów, którzy bezrefleksyjnie wykonywali polecenia, nie bacząc na wartości, w obronie których odbywa się protest, ani też na to, że nikt nie popełnił żadnego wykroczenia czy przestępstwa, zatem próba legitymowania była całkowicie bezprawna — co oznacza, że zachowanie oskarżonej nie wykraczało poza granice znikomej szkodliwości społecznej, a więc jej czynu nie można w ogóle traktować jako przestępstwa.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

30 komentarzy
Oldest
Newest
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
30
0
komentarze są tam :-)x