Czy blokowanie przemarszu legalnej manifestacji — kontrmanifestacja polegająca na zablokowaniu drogi przez siedzące osoby — to uprawniony sprzeciw przeciwko innym poglądom? Czy jednak wolność demonstrowania przysługuje każdemu, zatem każdy, kto narusza ową wolność, dopuszcza się wykroczenia?
wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 25 stycznia 2022 r. (X Ka 1078/21)
1. Prawo do kontrdemonstracji nie może godzić w prawo do demonstracji.
2. Zachowanie polegające na uniemożliwieniu legalnemu, pokojowemu zgromadzeniu przemarszu po wcześniej ustalonej trasie wprost ingeruje w wolność zgromadzeń uczestników takiej demonstracji, a co za tym idzie, wymaga udzielenia ich prawom ochrony ze strony władzy państwowej. Elementem tej ochrony jest penalizacja takich zachowań w kodeksie wykroczeń.
Orzeczenie dotyczyło kontrmanifestanta, który wraz z innymi osobami usiadł na jezdni przed czołem marszu zorganizowanego w celu uczczenia zwycięskiej bitwy warszawskiej z 1920 r. — co potraktowano jako wykroczenie przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia.
Sąd I instancji uznał obwinionego winnym zarzucanego wykroczenia, jednak znalazł przesłanki pozwalające na nadzwyczajne złagodzenie kary i wymierzył mu karę nagany.
(Pozostawione w uzasadnieniu okruszki pozwalają stwierdzić, że chodzi o wydarzenia opisane w tym tekście „Nacjonaliści przeszli przez Warszawę. Policja rozbiła obywatelską blokadę”.)
art. 52 § 2 pkt 1 kodeksu wykroczeń
Kto:
1) przeszkadza lub usiłuje przeszkodzić w organizowaniu lub w przebiegu niezakazanego zgromadzenia,
podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny.
W apelacji od tego wyroku obrońca zarzucił błędne przekonanie, iż jakakolwiek forma protestu przeciwko legalnemu zgromadzeniu — czyli kontrmanifestacja — jest z założenia działaniem bezprawnym.
art. 27 ustawy prawo o zgromadzeniach
Uczestnicy zgromadzenia spontanicznego nie mogą zakłócać przebiegu zgromadzenia organizowanego w trybie przepisów rozdziału 2, 3 lub 3a.
Sąd odwoławczy nie zgodził się z taką oceną: obwiniony nie został ukarany za korzystanie z własnej wolności gromadzenia się lub za prezentowanie poglądów odmiennych od blokowanej manifestacji.
Zachowanie mężczyzny polegało wszakże na tym, że usiadł na ulicy przed legalnym pochodem, blokując możliwość jego przejścia ustaloną trasą, co niewątpliwie wykraczało poza wyrażenie krytycznego stanowiska wobec ugrupowania będącego organizatorem marszu, a prowadziło do uniemożliwienia prowadzenia mu działalności w przestrzeni publicznej. Trzeba bowiem pamiętać, że wolność zgromadzeń i manifestowania służy także ochronie tych demonstracji, które mogą irytować osoby przeciwne propagowanym ideom. Stąd też jakikolwiek środek ingerujący w swobodę publicznego gromadzenia się i publicznego wyrażania opinii stwarza zagrożenie dla demokracji — zaś obowiązkiem państwa jest nie tylko powstrzymywać się od pośrednich ograniczeń w realizacji prawa do pokojowego gromadzenia się, ale także chronić to prawo.
Mało tego: blokowanie przemarszu legalnej manifestacji nie może być traktowane jako zasługujące na zrozumienie obywatelskie nieposłuszeństwo. Wszakże obwiniony nie sprzeciwiał się działaniom władz państwowych, godzących w konstytucyjne prawa i wolności, lecz sam naruszał cudze prawa i wolności. Oceny tej nie zmienia fakt, że uważa on manifestantów jako „faszystów” — owszem, ustawa zasadnicza zakazuje prezentowania określonych poglądów, jednak nie oznacza to przyznania jednym obywatelom prawa do arbitralnej oceny poglądów innych obywateli (uprawnione do takich ocen są TK i sądy, a nie „samozwańczy cenzorzy”, a w przeciwnym przypadku jest to „zwykła samowola”; por. „Kontrmanifestacja to forma wyrażania poglądów — a nie zakłócenie zgromadzenia”).
W świetle takiej oceny sąd uznał, że nadzwyczajne złagodzenie kary za wykroczenie blokowanie przemarszu legalnej manifestacji było błędne — sąd I instancji liczył, że sprawca przemyśli swe postępowanie, tymczasem jego postawa podczas rozprawy apelacyjnej wskazuje, iż były to płonne nadzieje. (Natomiast doszło już do przedawnienia karalności wykroczenia, zatem sąd wyrok uchylił, a postępowanie umorzył.)
Tytułem komentarza: „prawo do kontrdemonstracji nie może godzić w prawo do demonstracji” — „nie ma wolności dla wrogów wolności” — „kto nie pracuje, ten nie je” — „wszyscy mamy równe żołądki”… czy tylko ja tak mam, że dostrzegam w takich — na pierwszy rzut oka logicznych i uprawnionych — stwierdzeniach jakąś fałszywą nutę?