Czy emocjonalna bliskość łącząca człowieka z jego psem może być traktowana jako dobro osobiste? A więc odpowiedzialność może ponosić osoba, która więź tę rozerwała, np. wskutek spowodowania śmierci zwierzęcia? Czy zatem weterynarz, który nieprawidłowo leczył psa, może ponosić odpowiedzialność za naruszenie dóbr osobistych przewodnika?
wyrok Sądu Apelacyjnego w Poznaniu z 17 sierpnia 2022 r. (I ACa 749/21)
Więź emocjonalna człowieka z psem domowym stanowi dobro osobiste.
Sprawa zaczęła się od tego, że przewodniczka 10-letniej suczki rasy pinczer miniaturowy poszła do kliniki weterynaryjnej na nocny dyżur (pies „nie jadł, mało się poruszał i był osłabiony”). Lekarz stwierdził, że na brzuchu zwierzęcia wystąpiły zaczerwienione krosty, jednak właścicielka nie zgodziła się na poważniejsze badanie („podała psu leki i nie zgodziła się na zastosowanie kolejnych”); po kilku dniach kobieta wróciła na badania, które tym razem stwierdziły problemy kardiologiczne (znów odmowa — bo piesek nigdy nie skarżył się na serce).
Kolejna diagnoza wykazała problemy z jelitami, kobieta wciąż negowała propozycje weterynarzy, ale po kilku godzinach zgodziła się na grubsze badania. Stan zdrowia zwierzęcia dalej się pogarszał, pojawiły się problemy z oddychaniem, zatem rano wróciła do kliniki, aczkolwiek nadal polemizowała z wszystkim, co mówili lekarze…
art. 4 ustawy o zawodzie lekarza weterynarii
Lekarz weterynarii obowiązany jest wykonywać zawód ze szczególną starannością, w oparciu o zasady etyki i deontologii weterynaryjnej.
…dość rzec, że w ciągu 3 dni nastąpił zgon suczki — kobieta zaczęła chodzić do psychiatry, ale też poskarżyła się do Izby Weterynaryjnej (część lekarzy została uznana winnymi błędu lekarskiego i nieprawidłowego prowadzenia dokumentacji, acz Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna uchyliła orzeczenie i umorzyła postępowanie)…
…a do sądu trafił pozew o ochronę dóbr osobistych, w którym właścicielka psa zażądała od wszystkich weterynarzy, którzy zajmowali się jej psem w klinice, przeprosin „za prowadzenie leczenia suki o imieniu (…) w sposób naruszający dobra osobiste [powódki] w postaci więzi emocjonalnej człowieka ze zwierzęciem domowym”, kilku tysięcy złotych tytułem zadośćuczynienia, a także pewnej sumy na zbożny cel.
art. 23 kodeksu cywilnego
Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.
Sąd stwierdził, że w pewnych kręgach kulturowych niektóre zwierzęta domowe są traktowane ze szczególną uwagą, zaś pies „jako istota zdolna do nawiązania bliskiej relacji z człowiekiem oraz zdolna do przejawiania emocji” ma pozycję szczególną. Ludzie traktują psy jako biorących udział w życiu codziennym domowników, zaś więź emocjonalna z psem, zbudowana przez wiele lat, może być równie silna, jak więź z innym człowiekiem.
Nie można zatem kwestionować, iż wzajemne przywiązanie może spowodować, po śmierci psa, odczucie pustki podobnej jak po śmierci bliskiej osoby — toteż w orzecznictwie przyjmuje się, że więź emocjonalna człowieka z psem może stanowić dobro osobiste (por. wyrok SO w Krakowie z 7 września 2017 r., II Ca 1111/17).
art. 1 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt
Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę.
Nie oznacza to jednak, iżby jakiekolwiek roszczenia były zasadne: warunkiem odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych jest bezprawność działania sprawcy, przy czym
bezprawne postępowanie lekarza weterynarii, to postępowanie wykraczające przeciwko zasadom wiedzy i etyki lekarza weterynarii, niewłaściwe leczenie zwierzęcia, będące skutkiem naruszenia wymaganego przez ustawę o zawodzie lekarza weterynarii wymogu szczególnej staranności.
Biorąc zatem pod uwagę, że biegły nie stwierdził nieprawidłowości w leczeniu (dla jasności: zdaniem biegłego w weterynarii nie ma „standardów” i istnieje pojęcie błędu w sztuce — lekarz weterynarii ma swobodę w wyborze metod diagnostycznych i leczniczych), zaś trudności wynikały także z postawy powódki, która utrudniała przeprowadzenie badań, pozwanym nie można zarzucać żadnych nieprawidłowości — a więc działanie pozwanych nie było bezprawne.
Z tego względu sąd oddalił całość roszczeń właścicielki psa, zaś porażka w drugiej instancji wiąże się z koniecznością zwrotu przeszło 13 tys. zł tytułem zwrotu kosztów na rzecz pozwanych.
(ja nikogo nie dyskryminuję — odczuwam głęboką i silną więź z każdym napotkanym psem ;-) fot. © Przewodniczka Maliniaka)