Krótko i na temat, ale pominąć nie można: do laski marszałkowskiej wpłynęła propozycja zmian w prawie — ustawowy zakaz zarobkowego przewozu powyżej sześciu pasażerów wozem konnym (poselski projekt ustawy o ochronie zwierząt).
A mianowicie, bez zbędnych skrótów:
- aktualnie obowiązujące przepisy przewidują, obok ogólnego zakazu znęcania się nad zwierzętami, obowiązek zapewnienia zwierzętom używanym do pracy warunków niestwarzających nieuzasadnionego zagrożenia dla ich życia i zdrowia oraz cierpień;
- ustawa precyzuje szereg zakazów: do pracy nie mogą być kierowane zwierzęta chore i niedożywione, stosowany sprzęt nie może powodować okaleczeń, obrażeń ciała i śmierci, zwierzęta pociągowe nie mogą być zmuszane do wyczerpującego kłusu lub galopu — a do zrywki drewna nie można wykorzystywać koni poniżej 5 roku życia;
- zwierzęta pracujące nie mogą być m.in. przeciążane, do pracy;
- przedstawiony projekt idzie o krok dalej — zakłada, że koń pociągowy będzie mógł ciągnąć bryczkę (wóz, etc.,etc.), na którym będzie mogło siedzieć co najwyżej sześć osób;
art. 14 ust. 2 pkt 7 ustawy o ochronie zwierząt (projekt)
Zabrania się w szczególności:
7) zarobkowego przewozu osób pojazdami zaprzęgowymi z użyciem siły pociągowej zwierząt, służących do przewozu powyżej sześciu pasażerów.
- w uzasadnieniu projektu zwraca się uwagę, że ustawa definiuje przeciążanie zwierząt jako „zmuszanie do nadmiernego wysiłku energetycznego, nieodpowiadającego możliwościom kondycyjnym zwierzęcia ze względu na jego stan fizyczny i zdrowotny”;
- zarazem znęcaniem się nad zwierzętami jest m.in. przeciążanie zwierząt pociągowych i jucznych ładunkami nieodpowiadającymi ich sile i kondycji, a także niedopasowanie ładunku do stanu drogi, tudzież zmuszanie takiego zwierzęcia do zbyt szybkiego biegu;
- jak widać niektórym podać jak krowie na rowie to za mało — i tu w uzasadnieniu projektu mówi się o jakże ukochanych wozach ciągnących turystów przez nasze piękne Tatry i zmuszania koni pociągowych do pracy ponad końskie siły;
- (a ja się zastanawiam — skoro „do kasy [Tatrzańskiego Parku Narodowego] wpływa rocznie około miliona złotych z tytułu płatności za licencję na przewóz turystów pojazdami zaprzęgowymi” — cui bono?).
Zamiast komentarza: a jeśli przyjdzie sześciu grubasów — a jeśli kolonijna grupa dwudziestu sześciu dzieciaczków? Z jednej strony trudno wymagać, by fiakier miał wagę i ważył klientów — z drugiej jednak strony może, w ramach jakiejś tam kazuistyki dałoby się rozróżnić bryczkę, do której zaprzężono jednego / dwa / trzy konie — z trzeciej strony może łatwiej jest ciągnąć sanie po śniegu — po czwarte co z limitem masy „nieżywej”, jaką może ciągnąć koń — po piąte co z psami zaprzęgowymi (oczywiście nigdy nie widziałem nawet sześciu psów ciągnących sześć osób, no i maszer raczej zawodowo też nie wozi…).
Pytania można mnożyć — szkoda, że najtwardsze prawo nie wyjaśni jednemu z drugim, że najlepiej będzie jak sam sobie nałoży chomąto i się zaciągnie soczystym batem…