A skoro parę dni temu było o tym, że nie potrzeba mieć podpisanej umowy o zachowaniu w tajemnicy istotnych informacji pracodawcy, żeby mieć obowiązek ochrony tej tajemnicy — to dziś będzie o tym, że nie każde przejście pracownika do konkurencyjnej firmy i związany z tym odpływ klientów oznacza naruszenie obowiązków wobec ex-pracodawcy i czyn nieuczciwej konkurencji (na podstawie wyroku Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 6 grudnia 2013 r., I ACa 1196/13).
Sprawy wyglądały następująco: jeden z banków (zanonimizowanych, ale ważny numer telefonu komórkowego się ostał!) wystąpił do sądu przeciwko swojemu byłemu pracownikowi z powództwem o zakazanie czynów nieuczciwej konkurencji, tj. ujawniania i wykorzystywania informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa, w tym danych osobowych klientów banku, a także nakłaniania klientów banku do rozwiązania umów o zarządzanie. Ponadto powód chciał zakazania pozwanemu rozpowszechniania nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd informacji o rzekomej złej organizacji przedsiębiorstwa, rzekomym braku spójnej strategii inwestycyjnej, braku profesjonalizmu oraz rzekomych złych wynikach zarządzania indywidualnymi portfelami instrumentów finansowych. Ponadto bank zażądał nakazania opublikowania w prasie przeprosin oraz wpłacenia 50 tys. złotych na zbożny cel.
Pozwany był wcześniej (w latach 2005-10) zatrudniony w banku na stanowisku dyrektora sprzedaży makroregionu i miał wgląd w portfel kilkuset klientów, którzy powierzyli swoje środki do zarządzania. Przez to posiadał dostęp do informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa — o instrumentach finansowych, treści zawartych umów, strategii działania — co do których pracodawca określił obowiązki zachowania ich w poufności w dokumentach wewnętrznych, z którymi pracownik się zapoznał i zobowiązał do stosowania.
Osobiste doświadczenie i wiedza pracownika zdobyte w toku kilkuletniego zatrudnienia, stanowią element dobra osobistego każdej jednostki i jako takie zasługują na ochronę prawną, a zatem mogą być przez tę jednostkę wykorzystywane dla własnej korzyści.
Problem natomiast wynikł z tego, że praktycznie w jednym czasie z banku zwolniło się kilku kluczowych pracowników, którzy natychmiast zostali zatrudnieni przez podmiot, który właśnie dostał zgodę KNF na prowadzenie działalności maklerskiej. Czyli zamiarem tego przedsiębiorstwa miało być z jednej strony przejąć kontakty kadry kierowniczej z klientami, z drugiej zaś wprowadzić w niepewność tych klientów fałszywymi informacjami dotyczącymi banku. Stąd też wielu klientów złożyło wypowiedzenia na identycznych formularzach — a pozwany, znając warunki umów stosowanych przez bank, mógł zaproponować im konkurencyjne ceny.
Sąd I instancji oddalił powództwo banku — owszem, ex-pracownicy zajmujący się zarządzaniem portfelami inwestycyjnymi odeszli z pracy i założyli konkurencyjne przedsiębiorstwo, wykorzystując następnie marketingowo swoje doświadczenie zawodowe, spotykali się z pracownikami powoda i proponowali im przejście do nowej pracy. Owszem, wiązało się to z kryzysem finansowym, który dla banku oznaczał m.in. zmianę właściciela (irlandzką owcę zastąpiła ognista paella). Owszem, odejście dyrektorów odbiło się echem wśród klientów, którzy czuli się tym zaniepokojeni (ok. 20% klientów reprezentujących jakieś 40% aktywów) — część z nich przeszła do nowo powstałego konkurencyjnego przedsiębiorstwa — ale o przegranej banku przesądziło nieprawidłowe skierowanie pozwu.
Oferowanie korzystniejszych warunków i poszukiwanie lepszych ofert oraz zachęcanie do podjęcia współpracy nie jest samo przez się nieuczciwe, bowiem dopiero okoliczności towarzyszące tym działaniom mogą przesądzić o takiej ocenie.
Otóż zdaniem sądu czynu nieuczciwej konkurencji dopuściła się konkurencyjna spółka przejmująca pracowników banku oraz jego klientów, a także korzystająca z renomy wynikającej z poprzedniego zatrudnienia w branży finansowej — i to ona powinna być ewentualnie pozwana przez bank.
Natomiast pozwanemu ex-pracownikowi nie sposób przypisać naruszenia wynikającego z art. 11 ust. 2 UoZNK zakazu wykorzystania informacji stanowiących tajemnicę pracodawcy oraz nakłaniania klientów banku do zakończenia współpracy z bankiem i przejścia do nowej firmy. Wynika to m.in. z faktu, że informacje objęte poufnością znało wielu pracowników banku, którzy przeszli do konkurencyjnego podmiotu, natomiast żaden z przesłuchiwanych świadków (klientów, którzy przenieśli swoje rachunki) nie potwierdził, iżby pozwany namawiał ich do zmiany — to raczej oni szukali kontaktu ze swoim byłym opiekunem (dla klientów istotna jest opieka ze strony znanej osoby), zaś nawiązanie umowy z nową spółką było wynikiem ich autonomicznej decyzji. Pozwany natomiast nie miał zawartej umowy o zakazie konkurencji, ani też zobowiązania do niepodejmowania kontaktów z klientami banku, nie powinno zatem dziwić, że z czasem postanowił wykorzystać posiadane umiejętności, wiedzę i doświadczenie w innej pracy. Poza tym bank nie udowodnił, że pozwany wykorzystał posiadane informacje, m.in. o stawkach opłat za zarządzanie aktywami, w celu zaproponowania klientom lepszych warunków (zwłaszcza, że stawki te nie zawsze były niższe).
Kierowanie usług do klientów konkurencyjnych podmiotów nie stanowi samo w sobie czynów nieuczciwej konkurencji, lecz jest elementem naturalnej rywalizacji rynkowej. To właśnie wolny rynek, konkurencyjność i różnorodność usług oraz podmiotów je świadczących, wpływa na jakość i stabilność oraz poziom życia gospodarczego, wzmaga innowacyjność i kreatywność oraz znacząco wpływa na poziom cen towarów i usług, a tym samym na ich dostępność. Każdy przedsiębiorca ma prawo do swojej klienteli, jednak nie każde działanie konkurencji w sferze oddziaływania na tę klientelę będzie ocenione jako bezprawne, mimo że z reguły prowadzi do strat w dochodach danego przedsiębiorcy.
Sąd II instancji oddalił apelację banku od niekorzystnego wyroku — w uzasadnieniu orzeczenia warto zwrócić uwagę na opinię, że udostępniania przez pozwanego formularza pozwalającego na rozwiązanie umowy z bankiem klientom, którzy współpracę chcieli zakończyć, nie można zakwalifikować jako nakłaniania do zmiany obsługi, lecz raczej jako pomoc w rozwiązaniu umowy, czego nie można uznać za naruszenie obyczajów. Zaś budowanie domniemania, iż to powód nakłaniał klientów do opuszczenia banku wykluczałoby uznanie, że klient może jednak po prostu chcieć zmienić podmiot prowadzący jego rachunek inwestycyjny — co jest o tyle błędne, że były to osoby zamożne, przedsiębiorcze, skoncentrowane i znające się na sposobach pomnażania kapitału, podejmujące samodzielne decyzje inwestycyjne.
Reasumując: nie każda zmiana pracodawcy może być kwalifikowana jako czyn nieuczciwej konkurencji — nie każdy odpływ klientów idących za pracownikiem, który wybrał inną firmę oznacza, że pracownik ten musiał dopuścić się deliktu ujawnienia tajemnicy przedsiębiorstwa. Odpowiedzialności tej nie można domniemywać i budować roszczeń wyłącznie na podstawie domysłów, zaś wszelkie okoliczności muszą być dokładnie wykazane przez dochodzącego swoich racji (art. 6 kc).