Tak mnie właśnie naszło, ponieważ to (nieco podchwytliwe) pytanie powraca niekiedy tu i ówdzie: czy forma oświadczenie woli dotyczącego wykonania jakiejś umowy powinna być identyczna, jak forma czynności prawnej prowadzącej do zawarcia tej umowy? Brzmi zawile i niezrozumiale? Dla mnie też, zatem, tłumacząc z wordingu na ludzkie: czy będący podstawą do rozliczenia 50% KUP raport dokumentujący przeniesienie autorskich praw majątkowych (wskazujący utwory wykonane przez pracownika lub współpracownika, np. napisane oprogramowanie) powinien mieć formę pisemną — bo umowa o przeniesienie praw autorskich musi mieć taką formę pod rygorem nieważności?
Pamiętając, że umowa o zbycie autorskich praw majątkowych wymaga zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności, dalej będzie w punktach:
- kwestia udokumentowania wykonanych prac nie jest może aż tak problematyczna w przypadku stron umowy, które się widują, ale już praca zdalna może nastręczać zbytecznych wątpliwości; oczywiście papier zawsze można wydrukować i podrzucić, ale jeśli ktoś chciałby poprzestać na środkach bezpośredniego porozumiewania się na odległość — czy twórca musi mieć podpis kwalifikowany, bo tylko ten jest w pełni równorzędny skutkiem odręcznemu?
- tytułem wprowadzenia: o oświadczeniach woli już się rozpisałem — co do zasady może mieć ono dowolną postać, byleśmy się z adresatem dobrze zrozumieli (por. „Oświadczenie woli — czyli czy wszyscy podobnie rozumiemy gest ’fuck’ lub kiwanie czy kręcenie głową?”);
art. 60 kodeksu cywilnego
Z zastrzeżeniem wyjątków w ustawie przewidzianych, wola osoby dokonującej czynności prawnej może być wyrażona przez każde zachowanie się tej osoby, które ujawnia jej wolę w sposób dostateczny, w tym również przez ujawnienie tej woli w postaci elektronicznej (oświadczenie woli).
- ten sam przepis podpowiada, że mogą być wyjątki, czyli pewne rodzaje oświadczeń woli mogą wymagać troszkę większej precyzji czy postarania się w wyartykułowaniu swego stanowiska, niż uścisk ręki (po uprzednim splunięciu w dłoń), złożenia widelców w odpowiedni sposób na talerzu, etc. — np. zgoda wierzyciela na cesję długu wymaga oświadczenia pisemnego;
- jednak wcale nie oznacza to, że sposób wyrażania się w toku wykonywania umowy musi być identyczny z formą zawarcia tej umowy: to oczywista oczywistość, że wezwać opornego dłużnika do zapłaty można ustnie lub esemesem, etc., etc.;
- mało tego: co do zasady do skutecznego odstąpienia od umowy zawartej w formie pisemnej wystarczające jest zachowanie formy dokumentowej oświadczenia strony — czyli umowę na przeniesienie praw do utworów zawieramy na piśmie pod rygorem nieważności, ale jej rozwiązanie pisma nie wymaga;
art. 77 par. 2 kodeksu cywilnego
Jeżeli umowa została zawarta w formie pisemnej, dokumentowej albo elektronicznej, jej rozwiązanie za zgodą obu stron, jak również odstąpienie od niej albo jej wypowiedzenie wymaga zachowania formy dokumentowej, chyba że ustawa lub umowa zastrzega inną formę.
- jakby ktoś pytał: forma dokumentowa to np. zwykły „podpisany” listel, ale też esemes, o ile wiemy kto jest jego nadawcą (po numerze telefonu go poznacie);
- a maiori ad minus: skoro rozwiązanie umowy zawartej na piśmie nie wymaga pisma, to tym bardziej pisma nie wymaga składanie oświadczeń w toku jej wykonania — na przykład ten nieszczęsny raport dokumentujący przeniesienie praw autorskich do oprogramowania wykonanego przez informatyka nie musi być ani na karteczce, ani w postaci pliku PDF opatrzonego kwalifikowanym e-podpisem;
- jeśli ktoś nie wierzy: w przypadku umowy zawartej w innej formie szczególnej (np. aktu notarialnego) odstąpienie lub wypowiedzenie powinno być stwierdzone pismem (art. 77 par. 3 kc), przeto dom kupujemy u rejenta — ale jak coś nie gra i np. jego wady zmuszają nas do odstąpienia od zawartej umowy, wystarczy zwykły (podpisany) papier;
- gwoli przypomnienia: złożenie reklamacji dotyczącej wad nieruchomości (nabytej aktem notarialnym) nigdy nie wymagało fatygowania się do notariusza, ani nawet zachowania formy pisemnej pod rygorem nieważności — czyli jak się podpisało „A” u notariusza, to „B” można choćby zwerbalizować;
- wracając ad rem: skutek w postaci zbycia praw autorskich następuje w momencie zawarcia umowy, nie w chwili jej wykonania (np. dostarczenia utworu, zapłaty honorarium, etc.), tej reguły nie zmienia fakt, że w momencie powstania zobowiązania utwór jeszcze nie istniał (ustawa wyraźnie zezwala na dostarczenie utworu przez twórcę utworu w określonej przyszłości — zaś jedyny zakaz dotyczy hurtowego przeniesienia praw do wszystkich utworów mających powstać w przyszłości lub jeszcze nieznanych pól eksploatacji, art. 41 ust. 3-4 pr.aut.);
- toteż nie mieszajmy porządków walutowych: do skutecznego przeniesienia praw do utworu nie jest konieczne podejmowanie żadnych dodatkowych czynności; rzecz jasna nabywcy może zależeć na prawidłowym udokumentowaniu tego, co się stało (choćby po to, żeby mieć dowód co się dostało i od kogo), ale takie potwierdzenie nie musi mieć formy pisemnej pod rygorem nieważności;
- i jeszcze troszkę legalese: kwestia zastrzeżenia formy dotyczy czynności prawnych, ale niekoniecznie samych w sobie oświadczeń woli wynikających z tej czynności, tedy nawet jeśli ważność i skuteczność czynności prawnej (zawarcia umowy o przeniesienie praw do wykonanych utworów) wymaga obustronnego złożenia zgodnych oświadczeń w formie pisemnej (podpisania się na kartce papieru), to oświadczenia związane z wykonaniem umowy autorskiej mogą być składane w dowolny sposób;
- i na zakończenie mój ulubiony kruczek: wciąż zapomniany podpis osobisty; niektórzy się go boją (kto to widział, żeby na dowodzie osobistym były zapisane jakieś cudeńka?! na pewno rząd chce w ten sposób wyżreć coś z mózgu!?!), ale przecież krótka klauzula w umowie może zrównywać go w skutkach z podpisem własnoręcznym — dzięki czemu jeśli ktoś naprawdę potrzebuje pisemnego udokumentowania wykonania utworów, to… wystarczy, że twórca przejdzie się do urzędu po ten fikuśny dokument tożsamości z warstwą cyfrową.
Dla tych, dla których to wszystko jest tl;dr, wersja skrócona: nie, raport dokumentujący przeniesienie autorskich praw majątkowych do wykonanych utworów (np. oprogramowania) nie musi mieć formy pisemnej dla zachowania swej ważności.
Q.E.D.