Nie będę już dłużej tego skrywał: chociaż w nadchodzących wyborach wciąż nie dostrzegam ugrupowania, na które mógłbym z przekonaniem oddać swój głos, to mam pewność, że będę głosować PRZECIWKO WŁADZY.
Nie powinno być to tajemnicą dla P.T. Czytelników częściej niż sporadycznie zaglądających na tutejsze łamy: z rządem sterowanym przez Kaczyńskiego i jego totumfackich nie po drodze mi od samego początku, od bezprawnego ułaskawienia działaczy PiS, od skoku na Trybunał Konstytucyjny, od momentu, w którym urzędujący minister sprawiedliwości powiedział, że nie zamierza szanować sądowych wyroków. Później było tylko gorzej: szczujnia międzyludzka, szczujnia antyeuropejska — ten rząd próbuje nas skłócić nawet z Ukrainą, bo Polska według pisowskiej władzy nie ma już ani wiecznych sojuszy, ani nawet wiecznych interesów– mafijne układy, totalny brak szacunku dla prawa i jakichkolwiek zasad. Taka władza to obciach jakich mało, a ja mam już dość zażenowania na myśl o ich wyczynach.
Czy to oznacza, że z całego przekonania popieram inne ugrupowanie startujące w tym festiwalu obietnic? Niestety, od ośmiu lat niewiele się zmieniło, a jeśli już to raczej na gorsze. Tymczasem #jajakoliberał chciałbym zobaczyć program prawdziwie wolnościowy (wolny handel, wolna gospodarka, wolności osobiste, takie tam starodawne teorie), bez narodowego smrodku, kabaretów i podobnych dyrdymałów (no ale cóż zrobić, skoro u nas za wolnościowców uchodzą goście, którzy chcą swobód dla siebie i sobie podobnych, poza tym próbując narzucić innym swoją wolę). Trudno też pominąć, że opozycja zasadniczo potrafi wyłącznie odgrywać piłki serwowane przez władzę (zapowiedział PiS podwyższenie świadczeń na dzieci? to niech 800+ będzie już od teraz!), skądinąd widząc, że elektorat się dobrze kupuje socjalem.
Chcę głosować przeciwko aktualnej władzy, ponieważ w polskiej polityce potrzeba trochę świeżości, nawet jeśli za całą świeżość ma robić ktoś, kto u steru władzy już był. Jeśli się uda, zapewne znów będę sarkał, pomstował, będę krytykował — ale przynajmniej będą to nowe twarze, może nie tak przepojone zaciekłością i nienawiścią do bliźniego swego. Po ośmiu latach dziadostwa nie chcę się już władzy wstydzić — wolę się na władzę złościć. Dość już mam kłamstw, zwykłego i legislacyjnego bezprawia, krycia swoich, choćby kradli i brali łapówki, nieprzestrzegania podstawowych zasad praworządności — patologii, która stała się taką codziennością, że coraz częściej człowiek wzrusza ramionami zamiast się oburzać.
Dlatego mój głos w niedzielę oddam przeciwko temu rządowi — na kandydata tej partii, która ma największe szanse odsunąć PiS od władzy. Rozliczać ich będę później — na początek trzeba rozliczyć osiem lat pisowszczyzny oraz poodkręcać mnóstwo z tego, co oni powywijali.