Działalność rolnicza jest związana z emisją zapachów i dźwięków m.in. pianiem koguta, kwakaniem kaczek, beczeniem owiec, odgłosami ciągników rolniczych, nieprzyjemnym zapachem obornika.
[z uzasadnienia projektu ustawy o ochronie prowadzenia działalności rolniczej]
Krótko i na temat, bo do pierwszego kwietnia jeszcze kwartał: tak jak kiedyś wieś się przeprowadzała do miasta, teraz miasto przeprowadza się na wieś, a przecież wiadomo, że mieszczuchom wszystko przeszkadza, w tym także to, że wieś pachnie wsią, więc zaczynają pozywać, domagać się, utrudniać — zagrażając w ten sposób także bezpieczeństwu żywnościowemu Polski. Stąd też wszelkie charakterystyczne wiejskie zapachy i dźwięki należy uznać za element prawnie chronionego dziedzictwa sensorycznego polskiej wsi — tak przynajmniej twierdzą posłowie Konfederacji, którzy właśnie skierowali do laski marszałkowskiej projekt ustawy o ochronie prowadzenia działalności rolniczej.
A mianowicie, bez zbędnych skrótów:
- pewnego rodzaju manipulacją jest już sam tytuł ustawy: oto miała być ochrona prowadzenia działalności rolniczej, a w istocie jest tylko pomysł dziwacznej nowelizacji ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego (którą oczywiście należy uchylić, a nie wydurniać się);
- zgodnie z przedstawionym projektem raz na zawsze zalegalizowana ma być każda emisja, nie tylko dźwięk i zapach, związana z prowadzeniem działalności rolniczej;
art. 7a ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego (projekt)
Emisje, w szczególności dźwiękowe i zapachowe, w tym pochodzące od zwierząt gospodarskich oraz maszyn i urządzeń rolniczych, będące wynikiem prowadzenia działalności rolniczej zgodnej z przepisami prawa, z zasadami współżycia społecznego oraz stosunkami miejscowymi, podlegają ochronie prawnej i nie stanowią naruszenia innych praw.
- jak przekonują autorzy, problem ten mieli zauważyć pono już Franzuzi, którzy w sporach o roszczenia sąsiedzkie mieli wprowadzić zasadę prymatu (znaczy się: kto pierwszy, ten lepszy, LOI n° 2024-346 du 15 avril 2024 visant à adapter le droit de la responsabilité civile aux enjeux actuels; dla jasności: nie znalazłem w niej słowa o prawnej ochronie piania koguta galicyjskiego lub zapachów pochodzących od normandzkich krów);
- czym w praktyce miałaby być ochrona dziedzictwa sensorycznego wsi? w uzasadnieniu projektu jego autorzy przekonują, iż chodzi o wykluczenie zarzutu bezprawności immisji — „rozsiewania” zapachów lub hałasu — oraz potencjalne roszczenia negatyoryjne (tj. wynikające z naruszenia właśności, art. 222 par. 2 kc);
- dodatkowym pozytywnym prawnej ochrony emisji zapachowych i dźwiękowych byłaby „promocja korzyści wynikających z ochrony dziedzictwa sensorycznego wsi”, m.in. turystyki, kultury, krajobrazu, etc.;
- (od siebie bym dodał, że skoro jakakolwiek emisja rolnicza nie narusza innych praw, to nie jest także działaniem bezprawnym w rozumieniu art. 24 kc).
Zamiast komentarza: z tą Konfederacją jest taki problem, że na każde cztery zgłoszone projekty zwykle jeden jest szkodliwy, a jeden absurdalny — ale tak to najczęściej jest z demagogami, którzy sami nie wierzą w to, co wygadują.