Nie przyszła góra do Mahometa, przyszedł Mahomet do góry… Cztery miesiące przerwy od gór (nie licząc kilku przechadzek po Masywie Ślęży i jakiegoś wypadu w Góry Sowie) oraz sześć miesięcy od ostatniego wyjazdu w Góry Stołowe to dobry czas by nabrać dystansu i apetytu na nowe przygody terenowe.
Zgodnie z niepisaną tradycją spóźniony początek sezonu wypadł — u sąsiada trawa jest zawsze zieleńsza — po przeciwnej stronie granicy. Plan był prosty: znów jedziemy do Teplic nad Metují, ale tym razem nie kierujemy się między piaskowcowe mury Skalnego Miasta, lecz wybieramy zielony szlak okalający je od południa (jeden z ostatnich w tym paśmie, którego jeszcze nie odwiedziliśmy)…
… a skoro jeden obrazek wart jest 1000 słów — nie gadamy, oglądamy!
Dla szukających inspiracji odnośnik do Mapy.cz: Teplice nad Metují — Lokomotiva — Čáp — żółtym szlakiem przez Liščí sedlo — nieznakowany odcinek Vlčíego rokle (między pkt 5 i 6 przeszliśmy na wprost, na mapie nie da się tego zaznaczyć) — żółtym szlakiem przez Vlčí rokle — powrót do Teplic.