Czy potajemne nagrywanie wypowiedzi pracodawcy, który lży i wyszydza Polaków, wygłasza nazistowskie tyrady, może naruszać prywatność nagrywanej osoby? Czy jednak rozmowy przełożonego z pracownikami co do zasady nie są zaliczane do sfery prywatnej, a wygadujący bezprawne głupoty nie może domagać się ochrony prawnej? I, wcale nie na marginesie: czy głos człowieka może być traktowany jako dobro osobiste — i czy naruszeniem może być więc rejestracja wypowiedzianych słów?
wyrok Sądu Najwyższego z 7 marca 2023 r. (II CSKP 659/22)
1. Głos, podobnie jak np. wizerunek, jest dobrem obejmującym określony element tożsamości fizycznej człowieka i jednocześnie zindywidualizowanym z uwagi na niemal niepowtarzalną barwę i skalę. Jako taki podlega samodzielnej ochronie.
2. Prawo ma chronić żywotne interesy każdego człowieka, z drugiej strony — ochrona ta nie może stanowić instrumentu dla osiągnięcia celów przez prawo nieakceptowanych ani zachowań przez to prawo zakazanych. W szczególności na ochronę ze strony polskiego prawa nie może liczyć ten, kto na dowolnym forum pochwala totalitarne metody działania i swoimi wypowiedziami pochwala zbrodnie niemieckiego narodowego socjalizmu.
3. Ogólnie nawet wypowiadane treści o rasistowskim charakterze czy nawołujące do nienawiści narodowościowej, mające miejsce w obecności osób należących do określonej grupy, której dotyczą, niewątpliwie stanowią naruszenie dóbr osobistych także tych konkretnych osób.
4. Prawo osobistości nie może stanowić parawanu dla ochrony zachowań pochwalających zbrodnie przeciwko ludzkości, rasistowskich, ksenofobicznych lub nawołujących do nienawiści. System prawny, w tym instrumenty prawa cywilnego, nie służą ochronie przejawów tego rodzaju aktywności.
Sprawa dotyczyła antypolskich, szowinistycznych i hitlerowskich w duchu wypowiedzi wygłaszanych przez niemieckiego właściciela firmy prowadzącej działalność w Polsce, wobec polskich pracowników. Te słowa nagrywała jedna z jego podwładnych, nagrania zostały przekazane mediom i wyemitowane w programie telewizyjnym („”Jestem hitlerowcem! Zabiłbym wszystkich Polaków”. Hans G. usłyszał wyrok”) — a następnie wniosła pozew, w którym zażądała od Niemca przeprosin i zadośćuczynienia za mowę nienawiści i dyskryminację — zaś w powództwie wzajemnym Niemiec domagał się od Polki przeprosin za potajemne nagrywanie jego wypowiedzi skutkujące naruszeniem prawa do prywatności.
Sąd I instancji uwzględnił roszczenia kobiety i nakazał przeprosiny oraz zasądził 50 tys. zł zadośćuczynienia na zbożny cel. Będąca konglomeratem uprzedzeń rasowych, „nacjonalizmu niemieckiego w dziewiętnastowiecznym stylu i antypolskich uprzedzeń” retoryka wypowiedzi naruszała godność i poczucie wartości kobiety jako pracownika. Nie ma przy tym znaczenia, że pozwany wypowiadał te słowa w najbardziej stresowych momentach, kiedy bał się o przyszłość swej firmy, ponieważ w żadnym przypadku nie jest to okolicznością usprawiedliwiającą naruszenie dóbr osobistych.
Natomiast nagrywanie i upublicznienie rozmów prowadzonych w zakładzie pracy i dotyczących działalności firmy co do zasady nie może naruszać prawa do prywatności — zatem powództwo wzajemne zostało oddalone.
art. 23 kodeksu cywilnego
Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.
Nieco odmiennie ocenił spór sąd odwoławczy: skoro nagrywane rozmowy prowadzone były w kameralnym gronie i dotyczyły problemów przedsiębiorstwa, kontrahentów, etc., to jest oczywiste, że ich treść była objęta tajemnicą. Pracodawca ma prawo oczekiwać lojalności od swych pracowników, w tym także nieujawniania treści rozmów — zatem potajemna rejestracja i upublicznienie nagrań naruszyło prawo do prywatności. Powódka nie wykazała żadnych okoliczności wyłączających bezprawność naruszenia, zatem potajemne nagrywanie wypowiedzi szefa było bezprawne, a więc powinna zapłacić 10 tys. zł na zbożny cel (przy okazji sąd zmniejszył kwotę zadośćuczynienia nałożonego na Niemca do analogicznej kwoty 10 tys. zł).
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, który stwierdził, iż:
- dobrem osobistym nie jest „prawo do prywatności”, lecz „prywatność”, co wcale nie zmienia faktu, że roszczenia powoda wzajemnego dotyczyły nagrania jego głosu;
- chociaż niewskazany w art. 23 kc, głos jest jednym z dóbr osobistych — podobnie jak wizerunek jest elementem tożsamości, indywidualizującym każdego człowieka;
- samo w sobie utrwalenie głosu (podobnie jak utrwalenie wizerunku) nie może prowadzić do naruszenia jakiegokolwiek dobra osobistego, co do zasady naruszeniem prywatności nie będzie także rozpowszechnienie owego nagrania, prywatność może jednak naruszać ujawnienie w ten sposób informacji, która dotyczy sfery prywatnej jednostki;
Głos człowieka może być narzędziem przekazywania treści ze sfery prywatności, natomiast sam głos nie mieści się w ramach dobra, jakim jest prywatność.
- pojęcie prywatności nie obejmuje relacji zachodzących w przestrzeni publicznej (w tym działalności gospodarczej, zawodowej), zatem rozmowa pracodawcy i pracownika nie może być traktowana jako objęta prywatnością (chyba że treść rozmowy dotyczy spraw prywatnych) — z pewnością pojęcie to nie dotyczy tyrad wygłaszanych przez szefa firmy wobec jej pracowników;
- wolność słowa, chociaż jest wartością chronioną konstytucyjnie, nie ma charakteru absolutnego, a jej granice kończą się tam, gdzie zaczynają się inne wartości (np. godność, zakaz propagowania ideologii totalitarnych); chociaż więc „wolności konstytucyjne adresowane są w pierwszej kolejności do organów władzy publicznej, to jednak oddziałują także pośrednio w relacjach horyzontalnych”, na ochronę wolności słowa nie może powołać się osoba, której wypowiedzi naruszają inne dobra prawnie chronione — w tym przypadku chodzi o szowinistyczne i antypolskie, ale też naruszające godność powódki hasła;
- odnośnie potajemnego zarejestrowania głosu i jego udostępnienia mediom bez zgody zainteresowanego, SN przypomniał, iż warunkiem odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych jest bezprawność działania, jednak bezprawność tę uchyla działanie w ramach społecznie uzasadnionego interesu — naświetlaniu i piętnowaniu wypowiedzi propagujących hitleryzm — stąd też nikt nie może oczekiwać, by polskie prawo chroniło słowa pochwalające totalitarne metody działania i nazistowskie zbrodnie, rasizm lub nawołujące do narodowościowej nienawiści (trudno też twierdzić, by takie wypowiedzi dotyczyły działalności firmy lub też odnosiły się do życia osobistego pozwanego);
Zważywszy wciąż żywy u wielu osób w Polsce koszmar II wojny światowej i nienaprawione krzywdy, w żadnym stopniu nie można akceptować ani bagatelizować pomijania zachowań afirmujących rasizm, ksenofobię czy zbrodnicze działania okupanta niemieckiego w odniesieniu do wskazywania ram prawnych odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych.
- ba, sąd odwoławczy z niejasnych przyczyn obarczył odpowiedzialnością powódkę: przecież spór nie zaczął się od nagrywania, lecz od wygłaszania nazistowskich przemówień, zatem chociaż jedno naruszenie dóbr osobistych nie może tłumaczyć naruszenia w ramach „retorsji”, to biorąc pod uwagę całokształt sytuacji decyzję o nagrywaniu należy traktować nawet nie jako usprawiedliwioną, ale wręcz jako zasługującą na moralną aprobatę — „postawa powódki stanowiła uzasadnioną reakcję obronną na wypowiedzi pozwanego”;
- zdaniem SN ochrona sfery osobistości („prawo osobowości”) nie może służyć do domagania się sądowej ochrony zachowań bezprawnych, zaś użycie w takich celach art. 24 par. 1 kc stanowi nadużycie prawa podmiotowego; z tego względu nie można domagać się ani przeprosin za potajemne nagrywanie wypowiedzi pochwalających nazistowski totalitaryzm, ani też tym bardziej jakiegokolwiek zadośćuczynienia pieniężnego;
- nie oznacza to, że powódka może żądać przeprosin za wszystko, w tym także za ogólne odniesienia do Polski i Narodu polskiego: raz, że „instytucja dóbr osobistych jako kategoria indywidualna nie służy ochronie interesu publicznego” lecz wyłącznie indywidualnego — zaś tożsamość narodowa jest cechą zindywidualizowaną każdej osoby, zatem nie jest wartością Narodu jako zbiorowości; dwa, że o ochronę „dobrego imienia „dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego” wystąpić może tylko organizacja pozarządowa, która w swych zadaniach statutowych ma wpisaną ochronę tego rodzaju wartości, acz odszkodowanie i zadośćuczynienie przysługuje wówczas Skarbowi Państwa (art. 58o ustawy o IPN)
- (całkiem przy okazji SN stwierdził, iż relacjonowanie procesu na Fejsbóku nie czyni zasadnym żądania opublikowania tamże przeprosin za naruszenie dóbr osobistych — o ile do naruszenia nie doszło na Fejsbóku).
Sumarycznie doprowadziło to do wniosku, że Niemcowi nie przysługiwała jakakolwiek ochrona za potajemne nagrywanie i upublicznienie jego bezprawnych wypowiedzi, zarazem zasądzona odeń kwota 10 tys. zł tytułem zadośćuczynienia ma charakter symboliczny, SN częściowo uchylił wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.