A skoro kilka dni temu SN orzekł, że prawo do życia w czystym środowisku nie jest dobrem osobistym (z tekstem czekam na uzasadnienie uchwały, natomiast o sprawie pisałem rok temu), dziś czas na kilka akapitów o tym czy „Tiger” to pseudonim czy raczej przydomek — i czy Dariusz „Tiger” Michałowski może pozywać producentów, którzy nazywają swoje napoje per „Tiger”?
wyrok Sądu Najwyższego z 23 października 2020 r. (III CSK 134/18)
1. Pseudonim zastępuje nazwisko i imię, pełniąc dokładnie tę samą rolę, co te dane osobowe.
2. Przydomek jest oznaczeniem dodatkowym, występuje obok imienia i nazwiska i samodzielnie nie identyfikuje osoby, która się nim posługuje.
3. Przydomek, w przeciwieństwie do pseudonimu, nie stanowi dobra osobistego w rozumieniu art. 23 kc, a więc nie podlega ochronie, o jakiej mowa w art. 24 kc.
Orzeczenie dotyczyło roszczeń Dariusza Michalczewskiego wobec spółki FoodCare, która między październikiem 2010 r. a grudniem 2011 r. używała jego przydomka „Tiger” w nazwie napojów energetyzujących Tiger Energy Drink. Zdaniem boksera oznaczało to naruszenie przysługujących mu dóbr osobistych, zatem w złożonym pozwie zażądał 21 mln złotych odszkodowania.
Strona pozwana wskazywała, że na początku współpracy sportowiec był znany jako Dariusz „Tiger” Michalczewski tylko w Niemczech, dopiero kampania promocyjna produktu spowodowała rozpoznawalność powoda w Polsce, natomiast napój uzyskał pozycję rynkową wyłącznie dzięki działaniom promocyjnym producenta, do którego należy też receptura. Co więcej przydomek nie jest dobrem osobistym, nie doszło też do naruszenia praw do znaków towarowych, zaś wyraz tiger został użyty wyłącznie jako odwołanie do świata zwierząt.
art. 23 kodeksu cywilnego
Dobra osobiste człowieka, jak w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach.
Sąd stwierdził, że w 2001 r. firma zawarła z bokserem umowę dotyczącą promocji innego napoju, następnie uzyskała prawa do wykorzystywania znaku słowno-graficznego „Tiger”, a także wykorzystanie wizerunku i pseudonimu boksera. W 2010 r. producent stwierdził, że nie będzie już korzystał z wizerunku ani znaku towarowego, więc zaprzestał wypłacania opłaty licencyjnej — ale nadal wykorzystywał oznaczenie na opakowaniach. Oczywiście Dariusz „Tiger” Michalczewski nie ma wyłączności na używanie słowa „Tiger” w przestrzeni publicznej, ale nie można też pomijać, że zawodnikowi zaproponowano współpracę ze względu na jego popularność — zaś kilkuletnie wykorzystywanie nazwiska w reklamie jednoznacznie i obiektywnie powiązano konkretny produkt z konkretną osobą. Sumarycznie nie każdy, kto będzie w działalności gospodarczej posługiwał się określeniem „Tiger” będzie naruszał prawa do przydomku, ale w tej konkretnej sytuacji skutek taki zachodzi.
Odmiennie rzecz ocenił sąd odwoławczy: wprawdzie do dóbr osobistych wyraźnie zalicza się pseudonim — rozumiany jako indywidualna nazwa osoby, inna niż jej imię i nazwisko, dla ukrycia oficjalnych personaliów, używany zamiast nazwiska — zaś katalog tych dóbr jest otwarty (art. 23 kc) — ale używany wraz z imieniem i nazwiskiem przydomek (stąd Dariusz „Tiger” Michalczewski) nie jest pseudonimem, a więc nie indywidualizuje konkretnej osoby, zatem może być traktowany jako dobro osobiste wyłącznie wraz z imieniem i nazwiskiem. Nie ma przy tym znaczenia, że wytwórca przez lata używał frazy „Tiger” w nazwie napoju, ani też, że zawarł z bokserem stosowne umowy — stosowanie przez Dariusza Michalczewskiego określenia „Tiger” nie jest skuteczne erga omnes, więc spór można rozpatrywać wyłącznie w kategoriach majątkowych relacji producent-sportowiec, ale nie w kategoriach niemajątkowych.
Dariusz Michalczewski wniósł skargę kasacyjną, w której podkreślił, że jest osobą powszechnie znaną i kojarzoną jako Dariusz „Tiger” Michalczewski, zatem nawet jeśli traktować go tylko jako przydomek, to określenie to jest nierozerwalnym elementem indywidualizującym jako osobę — a przez to jest dobrem osobistym. Co więcej Sąd Najwyższy już potwierdził, że „Tiger” jest pseudonimem, zatem związane orzeczeniem sądy nie mogą teraz twierdzić odwrotnie (wyrok SN z 13 grudnia 2013 r., III CSK 66/13).
Odnosząc się do sporu Sąd Najwyższy podkreślił, że pseudonim (słownikowo „imię, nazwisko lub inna nazwa, których ktoś używa, aby ukryć swoje prawdziwe imię lub nazwisko”) niewątpliwie podlega ochronie jako dobro osobiste, w przeciwieństwie do przydomku (definiowanego jako „charakterystyczne miano (przezwisko) zwykle nadane komuś złośliwe lub żartobliwie” czy też „nadana komuś dodatkowa nazwa, charakterystyczna dla danej osoby”). Pseudonim jest zatem przybraną inną niż nazwisko nazwą, którą się posługuje np. w działalności artystycznej, ale dla umożliwienia indywidualizacji konkretnej osoby (SN podpowiada, że może być to Bolesław Prus, Lew Trocki, Iza Miko, Taco Hemingway czy Anja Orthodox, ja bym dodał Fat Boy Slim i Monikę Olejnik); nie chodzi przy tym o wprowadzenie w błąd co do swej tożsamości, co nie zmienia faktu, że większość osób postronnych nie zna prawdziwych nazwisk tych osób (w orzecznictwie przyjmuje się, że podpisanie testamentu pseudonimem jest ważne i skuteczne). Dla odmiany przydomek jest stosowany w połączeniu z imieniem i nazwiskiem, stanowiąc z nimi pewną całość, nie oznacza więc anonimowości w odniesieniu do właściwego imienia i nazwiska i nie jest samodzielnym elementem identyfikacyjnym (zaś jego źródłem jest często jakaś cecha osoby).
W przypadku Dariusza „Tigera” Michalczewskiego sporne słowo jest przydomkiem, niezależnie od tego, że w umowie z FoodCare określono je jako pseudonim — jest używane wraz z imieniem i nazwiskiem, jego używanie nie skutkuje anonimowością, nawet media dość często piszą o powodzie po prostu per „Michalczewski”, natomiast przydomek „Tiger” zaczął się pojawiać dopiero wówczas, gdy było dokładnie wiadomo o kim mowa (ba, sam powód nie zawsze określa siebie w ten sposób, np. jego fundacja nosi nazwę Fundacja Darka Michalczewskiego „Równe Szanse”).
Czy przydomek można traktować jako dobro osobiste? W orzecznictwie jednoznacznie się przyjmuje, że skuteczne erga omnes dobro osobiste istnieje obiektywnie, niezależnie od woli stron, nie można go zatem wykreować w drodze czynności prawnej. W sporze zaś mamy sytuację, w której „Tiger” reklamował „Tigera” i na tej podstawie domaga się ochrony przydomka jako dobra osobistego; z badań opinii publicznej wynika, że w 2009 r. 42% respondentów kojarzyło to pojęcie z napojem, 20% ze zwierzęciem, a 16% z Dariuszem Michalczewskim — zaś 26% z niczym, co pozwala ocenić, iż powód nie wykazał, by jego osoba była jednoznacznie kojarzona z pojęciem „Tiger”. Mało tego: analogicznym przydomkiem posługuje się Eldrick „Tiger” Woods, co oznacza, że powodowi nie przysługuje jakakolwiek wyłączność na posługiwanie się określeniem choćby w świecie sportu, nie może więc skutecznie zakazać nikomu innemu posługiwać się nim.
Bezzasadne jest przy tym powoływanie się na inny wyrok — raz, że zasada związania prawomocnym wyrokiem dotyczy tylko sporów tożsamych podmiotowo, ale jeśli w sprawie występują inne strony sąd może niezależnie badać i oceniać wszystkie okoliczności; dwa, że reguła ta odnosi się wyłącznie do sentencji, nie do uzasadnień — zaś w sprawie, na którą powołał się Dariusz „Tiger” Michalczewski brały udział inne podmioty, zaś zwrot „pseudonim sportowy” pojawił się w uzasadnieniu wyroku; trzy, że powództwo dotyczyło zapłaty, a nie charakteru prawnego określenia „Tiger”.
Nie ma też znaczenia czy fraza „Tiger” jest czy nie jest zarejestrowana jako znak towarowy (w skardze kasacyjnej zarzuty takie się nie pojawiły) lub czy doszło do czynu nieuczciwej konkurencji — bo ewentualne naruszenia innego rodzaju nie mogą mieć wpływu na ocenę czy doszło do naruszenia dóbr osobistych.
Na marginesie SN zwrócił uwagę, że spór mógłby jeszcze dotyczyć kwestii oceny szeroko pojętego wizerunku — rozszerzonego o dodatkowe utrwalone elementy związane z zawodem (np. charakteryzację, ubiór, sposób poruszania się, etc.) — rozumianego jako pojęcie „persony” (lub „prawa na personie”); taka płaszczyzna pozwalałaby na analizę na ile ochrona interesów osoby może pozwalać na sprzeciw wobec rozpowszechniania w celach reklamowych skojarzeń związanych z personą. Byłby to wówczas spór o prawo do komercyjnego wykorzystania oznaczeń identyfikujących osoby powszechnie znane (por. „Prawa do wizerunku sportowca (członka kadry narodowej) w koszulce reprezentacji przysługują związkowi sportowemu lub MKOl”) — jednak nie dość, że Dariusz Michalczewski takich żądań nie formułował, to w dodatku SN sam sobie odpowiada, że nawet wówczas większych szans na wygraną by nie miał.
Z tych względów skarga kasacyjna została oddalona.