Czy „Krakowska Mapa Reprywatyzacji” — graficzna prezentacja siatki powiązań biznesowych — jest publikacją prasową?

Czy „Krakowska Mapa Reprywatyzacji” — grafika prezentująca siatkę powiązań biznesowych i osobowych wykoncypowanych z publicznych rejestrów i publikacji prasowych — jest materiałem prasowym, a więc jej autorzy powinni, w ramach staranności i rzetelności dziennikarskiej, dać opisywanym osobom możliwość jej skomentowania? Czy organizacja społeczna może wypowiadać się co do kwestii wchodzących w zakres jej statutowej działalności — pod warunkiem, że robi to sumiennie i rzetelnie?


Opactwo Cystersów w Lubiążu
Opactwo Cystersów w Lubiążu — ujęcie czysto ilustracyjne (fot. Olgierd Rudak, CC BY-SA 4.0)

wyrok Sądu Najwyższego z 20 grudnia 2023 r. (II CSKP 1254/22)
Brak jest podstaw do przyjęcia, że rygorystycznym wymogom stawianym redaktorom i dziennikarzom przy przygotowywaniu publikacji prasowych, a wynikającym z ustawy – Prawo prasowe, podlegają stowarzyszenia zajmujące się problematyką społeczną, wypowiadające się w formie nieperiodycznych publikacji na swoich stronach internetowych czy w mediach społecznych. Powyższe nie uchybia jednak konieczności zachowania powściągliwości i ostrożności, wynikających z powszechnie obowiązujących zasad, przy podawaniu do wiadomości publicznej faktów i wyrażaniu ocen.

Sprawa zaczęła się od opublikowania przez krakowskie stowarzyszenie „Miasto Wspólne” mapy reprywatyzacji nieruchomości („Krakowska Mapa Reprywatyzacji” najwyraźniej była pod adresem krakowskamapareprywatyzacji.pl ale chyba się zmyła), która ukazywała… oddajmy głos aktywistom (bajdełej ten disklajmer wydaje się być ściągnięty z analogicznej mapy stowarzyszenia Miasto Jest Nasze).

Niniejsza mapa wskazuje wybrane powiązania o charakterze biznesowym, rodzinnym lub innym łączące niektóre osoby uczestniczące w szeroko pojętym procesie reprywatyzacji, jakie zdołaliśmy ustalić i które w naszej opinii są istotne dla całościowego spojrzenia na proces reprywatyzacji i wymagają ujawnienia w interesie publicznym. Mapa została utworzona na podstawie materiałów prasowych, informacji zawartych w Krajowym Rejestrze Sądowym, a także w oparciu o inne ogólnodostępne źródła. Jej celem nie jest twierdzenie, że wszystkie osoby uwidocznione na mapie działają wspólnie lub w porozumieniu, jak również przesądzanie o czyjejkolwiek osobistej winie lub odpowiedzialności prawnej.

Zdaniem jednego z opisanych tam mężczyzn, pośrednika w handlu nieruchomościami, którego spółka kupowała i sprzedawała nieruchomości „z historią”, zwykle z najemcami, acz bardzo rzadko eksmitowała lokatorów (przy czym „zawsze remontowała mieszkania lokatorom, w stosunku do których orzekano eksmisję, po to, aby szybciej opuścili zajmowane dotychczas mieszkania. Zapewniano również koszt transportu i zakup mebli” — zaś wobec zainteresowanego „nie toczyło się nigdy żadne postępowanie dotyczące nękania bądź naruszania dóbr osobistych lokatorów”; wtopa z nabyciem kamienicy od rzekomego spadkobiercy poprzednich właścicieli przytrafiła się tylko raz) umieszczenie jego nazwiska w takim kontekście naruszało godność, dobre imię i renomę, zatem do sądu trafił pozew, w którym zażądał przeprosin, usunięcia danych, a także wpłaty na zbożny cel (por. „Mapa reprywatyzacji stowarzyszenia „Miasto jest nasze” nie narusza dóbr osobistych skupujących roszczenia”).

Sąd prawomocnie uznał, iż „Krakowska Mapa Reprywatyzacji” — podanie w siatce powiązań osób zamieszanych w aferę reprywatyzacyjną danych osoby, wobec której nie toczyły się jakiekolwiek postępowania — której autorzy opierali się wyłącznie na własnych, acz niezweryfikowanych informacjach o rzekomych nieprawidłowościach i nie podjęli nawet próby skontaktowania się z ludźmi tam wzmiankowanymi, skutkowała posądzeniem powoda o nielegalną, nieetyczną i nierzetelną działalność. Brak rzetelności w stawianiu zarzutów doprowadził do negatywnych konsekwencji w życiu zawodowym i osobistym, czego skutkiem było znaczący spadek liczby kontrahentów i obrotów spółki. Powód nie jest przy tym ani osobą publiczną, ani publicznie rozpoznawalną — publicznie rozpoznawalną się stał, acz to dopiero pod wpływem publikacji prasowych opartych na „mapie” — zatem tak szeroka ingerencja w jego prywatność jest niedopuszczalna. Karygodnym błędem było także nierozróżnienie sytuacji prawnej nieruchomości objętych tzw. „dekretem Bieruta” i kamienic krakowskich — aktywiści w nader dowolny sposób posłużyli się nomenklaturą warszawską, która w tym przypadku nie miała zastosowania (a wszystko zapewne dlatego, że przepisywali od Jana Śpiewaka). Sumarycznie prowadzi to do wniosku, iż umieszczenie nazwiska powoda w siatce powiązań miało charakter bezprawny — nie da się go uzasadnić obroną interesu społecznego, bo informując o patologiach dzikiej reprywatyzacji nie można publikować nieprawdziwych i niesprawdzonych zarzutów (co do zasady dopuszczalna jest nawet „ostra zjadliwa krytyka” — byle była rzetelna i opierała się na uczciwie przedstawionych i zinterpretowanych okolicznościach).

Skargę kasacyjną od tego orzeczenia wniósł Rzecznik Praw Obywatelskich (!), którego zdaniem sąd nie dostrzegł faktu, iż „Krakowska Mapa Reprywatyzacji” jest przejawem wolności słowa, zaś stowarzyszenie „Miasto Wspólne” działało w obronie uzasadnionego interesu społecznego.

Odnosząc się do tych argumentów Sąd Najwyższy zwrócił uwagę, że sformułowanie, iż „kamienicę przejąć na słowo” — w kontekście tego, że raz odkupiono nieruchomość od fikcyjnego spadkobiercy — może wydawać się przejaskrawione, ale w sumie jest metaforą, a więc mieści się w granicach swobody wypowiedzi. Nie sposób także podważać powiązań powoda z innym uczestnikiem procederu — owszem, ta współpraca należy do przeszłości, ale fakty są faktami.
Co jednak najistotniejsze:

  • układ i forma graficzna „mapy” — linie łączące różne osoby — same w sobie nie są wystarczające do przyjęcia, iż doszło do naruszenia dóbr osobistych w postaci czci, godności i prywatności, a to zwłaszcza w kontekście zastrzeżenia, iż celem prezentacji nie jest „przesądzanie o czyjejkolwiek osobistej winie lub odpowiedzialności prawnej”, zaś dane o powiązaniach zostały ściągnięte z publicznie dostępnych rejestrów;
  • sąd nie wypowiedział się dostatecznie jasno, czy naruszenie dóbr osobistych postrzega w fakcie opublikowania samej „mapy”, czy raczej w komentarzach internautów — które odnosiły się do spółki, a nie bezpośrednio do osoby powoda;
  • nie jest też jasne jakie przyjęto kryteria rzetelności i staranności dla publikacji tego rodzaju: wszakże „Krakowska Mapa Reprywatyzacji” nie jest materiałem prasowym, zatem art. 12 ust. 1 pr.pras. nie mógł mieć zastosowania, zarazem sąd nie wskazał co do których informacji powód powinien był mieć szansę się wypowiedzieć — jest to istotne, bo przecież stowarzyszenie powołało się na pobranie danych z publicznych rejestrów i informacji prasowych;
  • braku rzetelności nie można postrzegać wszakże w nieodróżnieniu sytuacji prawnej nieruchomości krakowskich i warszawskich — bo słowo „reprywatyzacja” potocznie odnosi się do wszystkich przypadków zwracania własności poprzednim właścicielom lub ich następcom, zatem

choć z prawniczego punktu widzenia takie użycie słowa „reprywatyzacja” nie jest poprawne, nie zmienia to faktu posługiwania się nim w podanym znaczeniu w wielu publikacjach

(ba, w takim kontekście używał go nawet sąd);

  • nie jest też jasne, dlaczego sąd odmówił zakwalifikowania publikacji jako działania w obronie uzasadnionego interesu społecznego (publicznego) — albowiem ujawnianie niejasności dotyczących statusu prawnego nieruchomości, zjawiska przejmowania kamienic przez (wcale nie tak rzadko) osoby nieuprawnione oraz niewątpliwego uczestnictwa w tym procederze przedstawicieli władz samorządowych budzą istotne kontrowersje, zatem ich naświetlanie jest działaniem prowadzonym w obronie uzasadnionego interesu społecznego;
  • mało tego: w ocenie SN sądy dość ogólnikowo odniosły się do tego jakie właściwie dobra osobiste powoda zostały naruszone, albowiem dość swobodnie posługiwano się kategorią prywatności powoda w kontekście naruszenia czci i godności (a przecież „nie można przyjąć naruszenia prawa do imienia i nazwiska oraz rodzaju aktywności zawodowej przez sam fakt ich ujawnienia, w sytuacji gdy odnosi się to do osoby prowadzącej działalność gospodarczą” — nawet prawidłowo zakładając, że powód nie jest osobą publiczną).

Z tego względu Sąd Najwyższy uchylił zaskarżony wyrok i zwrócił sprawę do ponownego rozpoznania.

subskrybuj
Powiadom o
guest

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

0 komentarzy
Inline Feedbacks
zerknij na wszystkie komentarze
0
komentarze są tam :-)x